3 paź 2016

Od Lauren cd. Ellen

Drobna dziewczyna była... nawet nie mam dobrego słowa. Żałosna? Mierzyła niewiele, ponad 160 cm. Miała średniej długości ciemnokasztanowe włosy, spadające falami na jej ramiona. Jej oczy były brązowe, błyszczące, a przede wszystkim głębokie niczym górskie jeziora. Otoczone są przez wachlarze długich i naturalnie ciemnych rzęs. Nosek jest mały i zadarty, a usta pełne i o kolorze słodkich malin. Zęby ma równiutkie i śnieżnobiałe, a jej śmiech mogłam określić jako „perlisty”. Musiałam przyznać, że brzydka nie była. Ale jej słowa były bezsensu. Dowiedziałam się tylko tyle, że nie jest ani łowcą, an zwykłym człowiekiem i chyba miałam się jej bać. Zabawne...
- Żałosne - prychnęłam zirytowana odpychając się nogami i przechylając na krześle do tyłu. - Na prawdę, żałosne - chwyciłam karteczkę od niej i schowałam ją do kieszeni. Wstałam, a ona tylko mi się przypatrywała z dziwnym uśmieszkiem. Odwzajemniłam go. - To tak samo, jakbym do ciebie mówiła, że jestem twoją śmiercią - zaśmiałam się z jej głupoty, po czym wyszłam z kawiarni zabierając ze sobą torebkę. Wróciłam do salonu nie zwracając już uwagi na dziewczynę, która odjechała motorem w swoją stronę. Weszłam do budynku i ponownie zdjęłam buty i rzuciłam gdzieś torbę.
- Jak rozmowa? - zapytał Thomas. Prychnęłam tylko zirytowana, po czym usiadłam sobie na kanapie.
- Mów co o niej wiesz - nakazałam potomkowi Hermesa. Thomas jak ja był półbogiem. Tyle, ze on był od Hermesa i znał wszystkich bogów, bożków oraz ich potomstwa. Dlatego też był taką moja książka informacyjną.
- Hm... Ellen Johnson, 17 lat, półbóg od Hekate, panuje nad magią... - westchnęłam tylko zirytowana.
- Super. Ona włada magią, a w mój tatusiek obdaruje mnie jakimiś mocami dopiero za parę dni, gdy będę pełnoletnia - powiedziałam trochę zdenerwowana, zaczynając się bujać na fotelu, wychylając głowę do tyłu. - Mam chyba się jej bać, czy coś takiego... - powiedziałam niepewna tego co mówię, gdyż według mnie ona sama nie wiedziała co mówi. To co wychodziło z jej ust, było kompletnie bez sensu i żałosne. To raczej ona powinna się mnie bać, córki śmierci. Chociaż świadomość, że ona ma jakieś moce całkowicie to zmieniała.
- Jak poczekasz parę dni, to ona się będzie ciebie bała - po tych słowach wstał i zaczął przygotowywać miejsce do tatuowania. - Chcesz zrobić tatuaż na tyłku jakiegoś faceta? - zapytał śmiejąc się. Rzuciłam w niego tylko poduszką.
- Jesteś tak samo żałosny jak ona - odparłam.

<Ellen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz