9 paź 2016

Od Michaelangelo do Chihayi

Wysiadam ze swojego samochodu, zamykając go kluczykami. Spoglądam z niechęcią na starą ruderę, w której przyszło mi mieszkać.
-Spójrz na to z innej strony: to Archaniołowie nam ją kupili.- mówi Mikel, kładąc mi rękę na ramieniu.
-Wiesz, że jestem tu tylko po to, żeby znaleźć Harleen, prawda? Ale co jak co, chcę mieszkać jak człowiek.- odpowiadam. Patrzę na dom zniesmaczony.- Poza tym ja sam wybrałbym coś z epoki baroku, a nie starożytności!
Może zacznę od opisu Mikela, bądź co bądź to mój najlepszy przyjaciel.
Jest mojego wzrostu, co do centymetra, ma bardzo jasne blond włosy, sprawiają wrażenie białych i jasnozielone oczy. Jest okrutnie sympatyczny, jak i zabawny, ale przy tym tak irytujący, że kiedyś wrzuciłem go do rowu.
-Nie przesadzaj. Ej, jak myślisz, czy Harleen mnie jeszcze pamięta?- pyta chłopak, otwierając drzwi do rudery.
-Pewnie tak. Ma dobrą pamięć.- drapię się w kark.
Wchodzimy do budynku.
-Zaraz powieszę to napis "Nie wchodzić, grozi zawaleniem".- mamroczę.
-Ale taki napis już jest!- woła radośnie Mikel z kuchni.
-O Boże, za jakie grzechy?- wznoszę oczy do nieba.
-Twoje, kretynie!
-Cicho siedź.
Podchodzę do niego i walę w tył głowy.
-Ej, ogarnij się, kretynie!- wrzeszczy Mikel, po czym zanosi się chichotem.
-Kiedyś cię zleję tak, że cię Archaniołowie nie poznają.- mamroczę.
-Trzymam cię za słowo...- obiecuje i bierze się za robienie herbaty pierniczkowej (z dedykacją dla Gold :p )
-Zaraz wracam idę sobie znaleźć pokój. Ile to coś ma pięter?- pytam, wychodząc z kuchni.
-Trzy.- informuje mnie Mikel.
Przeklinam pod nosem. Potem przeklinam idąc schodami.
-Słyszę cię i poskarżę się Archaniołom!- śmieje się Mikel.
-Spróbuj tylko!- wrzeszczę.
                               ~~
To ona.
Widzę ją. Widzę jej niebieskie włosy i kij baseballowy oparty o krzesło.
Siedzi w kawiarni, sama, bez przekonanie dłubie widelcem w ciastku. Wbiegam do kawiarnii, podchodząc do niej.
Ona mnie zauważa, więc natychmiast wstaje i rzuca się w moje objęcia.
-Michaelangelo...- szepce.
-Harleen...- kładę brodę na jej głowie.- Tęskniłem.
-Ja też.- kładzie głowę w zagłębieniu mojego ramienia, a ja całuję ją w czubek głowy.
-Gorzko! Gorzko! Gorzko!- krzyczą klienci kawiarnii (tak, zacytowałem Gold).
Podniosłem jej głowę dwoma palcami i wpijam się w jej usta.
                             ~~
Stoję na rynku, wpatruję się w rosnącą scenę. Zebrał się już spory tłum gapiów. Szybko skojażyłem fakty- będzie konkurs talentów.
Nagle ktoś na mnie wpada. Widzę błysk rudych włosów kątem oka.
-Przepraszam.- mówi dziewczyna.
-W porządku.- odpowiadam.

Chihaya?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz