31 paź 2016

Od Viver

 Cholerny, nieznośny dźwięk budzika zaczął rozbrzmiewać w małym pokoiku jednocześnie wybudzając mnie ze słodkiego snu. Wyciągnęłam rękę spod cieplutkiej kołdry i próbowałam „wymacać” ten okropny elektroniczny przedmiot. Gdy nareszcie mi się to udało podniosłam się do siadu opuszczając nogi na mięciutki beżowy dywan. Spojrzałam na godzinę i z przerażeniem zauważyłam że przespałam z dobre cztery drzemki. Zerwałam się z łózka i skierowałam do łazienki biorąc po drodze jakiekolwiek ciuchy. Po ubraniu się zaparzyłam i wypiłam kawę. Z prędkością światła zarzuciłam na siebie kurtkę i wybiegłam z mieszkania, zamykając je jeszcze. Biegiem skierowałam się chodnikiem do niedalekiego widocznego już spod mieszkania wielkiego namiotu. Gdy tam dotarłam, zadziwiłam samą siebie. Dobiegnięcie na miejsce zajęło mi ze trzy minuty. W sumie to nie zrobiło różnicy bo i tak byłam spóźniona i mi się trochę oberwało od właściciela, ale kto by się przejmował? No tak, troszkę ja bym się przejmowała. Skierowałam się do szatni za kulisami namiotu i przebrałam się w mój strój do występów. Skierowałam się do wyjścia na arenę po drodze biorąc parę rekwizytów. Kiedy na nią weszłam przywitałam się z innymi ćwiczącymi cyrkowcami i sama zaczęłam robić powtórki przed występem aby się upewnić że wszystko wyjdzie pięknie i niesamowicie wychodzi. Kiedy lekko się zmęczyłam poszłam odpocząć za kulisy, jednak że byłam już w pełni energii to pomogłam paru cyrkowcom w przygotowaniach do spektaklu. Po jakiś paru godzinach ludzie zaczęli się powoli schodzić. W związku z tym że nie miałam nic do roboty to poszłam na przód namiotu i pomogłam sprzedawać baloniki dzieciom.
-Proszę i witamy w naszym wspaniałym cyrku!
Mówiłam tak każdemu komu dawałam balonika. Jednak w końcu nadeszła moja upragniona pora. Pora występów. Ruszyłam w stronę namiotów i czekałam na swoją kolej. Kiedy w końcu ogłoszono mój występ wyszłam zza kulis i przeszłam się wokół areny, a na samym końcu stanęłam na środku. Zaczęłam pokaz od czegoś bardzo banalnego czyli zionięcia ogniem i przejeżdżaniu nim po odsłoniętym ciele. Potem zaczęłam pokaz innych sztuczek. W większości słyszałam same brawa i wstrzymywane oddechy oraz czułam wzrok ludzi na sobie. Tak, kocham kiedy ludzie patrzą na mnie z tym zaciekawieniem w oczach i czuja do mnie respekt w związku z tym co wyczyniam z ogniem. Jednak cały czas czułam na sobie jeszcze inny wzrok. Rozejrzałam się po sali mając na twarzy cały czas ten sam radosny uśmiech, jednak nikt nie zwrócił specjalnie mojej uwagi. Dokończyłam pokaz i po ukłonach i brawach wycofałam się za kurtynę. Odpoczęłam pijąc wodę i czekałam na zakończenie wszystkich występów. Wtedy wszyscy wyszliśmy aby się ukłonić i podziękować za przybycie. Kiedy wszystko się skończyło poszłam się przebrać i zawitać jeszcze u szefa po odbiór kasy. Po jakiś dwudziestu minutach wychodziłam już z terenu cyrku i kierowałam się do mieszkania. Byo około 16 więc siostra powinna już wrócić. Przyśpieszyłam lekko kroku i gdy po niedługim czasie wchodziłam do domu na moją szyję rzuciła się Lilith.
- Hej młoda.
- Nie nazywaj mnie młoda mówiłam ci to już.
- Dobra nieważne. Co jest że nagle ci się na czułości wzięło?
- Dostałam 5 z pracy klasowej z matmy.
Spojrzałam na Lilith i zobaczyłam te iskierki radości w jej oczach. W duchu sama zaczęłam cieszyć się razem z nią.
- To co chcesz na obiad?
- Naleśniki z czekoladą!
W radosnym nastroju ściągnęłam kurtkę oraz buty i skierowałam się w stronę kuchni. Wyciągnęłam potrzebne składniki i zrobiłam naleśniki. Kiedy już zjadłyśmy trochę się powygłupiałyśmy i pogadałyśmy. Był już wieczór i w międzyczasie zaczęło padać, kiedy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć bojąc się tego że wiem kto za nimi stoi. Nie myliłam się. Za otwartymi już drzwiami stał mój ojciec.
- No,no. Wiesz po co przyszedłem złociutka co?
- Idź stąd nic nie dostaniesz.
- Oj córuś, ale ty niemiła dla ojca – Aiden Firestone cmoknął powietrze prawie przyprawiając mnie o wyrzucenie z siebie naleśników.
- Naprawdę znowu chcesz się upić? Przecież wiesz że nic ci nie dam.
- Zaczynasz mnie wkurzać Viver, a dobrze wiem że nie chcesz abym był zły, więc jak będzie?
- Spadaj.
 Oczywiście dalszy scenariusz się nie zmienia, a ja tak jak zawsze obrywam, a mój „ojciec” zabiera cały hajs jaki zarobiłam.
- Kur**a
 Podniosłam się z podłogi po paru minutach leżenia na niej. Jestem słaba. Nawet przed ojcem nie potrafię się obronić. Założyłam buty i kurtkę oraz powiedziałam siostrze, aby nikomu nie otwierała. Potem emocje zbierane w moim wnętrzu skumulowane w całość wybuchły. Wybiegłam z kamienicy zalana łzami i krwią z nosa. Niestety zawsze muszę mieć pecha i akurat na kogoś wpadłam.
- Przepraszam!
 Powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę starego budynku który znałam z dzieciństwa. Nawet nie zauważyłam że ktoś za mną szedł.

 Więc ktoś może popisze z biedną Viver?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz