5 lis 2016

Od Alex'a do Ellen

Odgarnąłem włosy z szyi Ellen. Powoli schodziłem pocałunkami w dół. Nagle oderwałem się i po raz kolejny pocałowałem dziewczynę w usta. Na początku delikatnie, potem co raz bardziej namiętnie.  Przestaliśmy. Spoglądaliśmy sobie w oczy. Piękne, brązowe, głębokie oczy otoczone wachlarzami długich rzęs. Po raz pierwszy czułem się szczęśliwy, naprawdę szczęśliwy, nie pamiętałem, że życie kręci się wokół porodów i zgonów. Wcześniej byłem sam, Ellen wniosła coś do mojego życia. Nadzieję i wiarę, że marzenia mogą się w końcu kiedyś spełnić. Położyłem się obok, nadal spoglądaliśmy w swoje oczy. Uśmiechnęliśmy się. Była to jedna z najważniejszych i najpiękniejszych chwil mojego życia. Po raz pierwszy czułem się komuś potrzebny.
- Ellen - wymamrotałem - Spójrz!
Mój palec wskazywał czarne, nocne sklepienie na którym były rozsiane miliony gwiazd. Świeciły one tak mocno jakby, była to ostatnia noc z ostatkiem gwiazd.
- Patrz - powiedziałem cicho - Wielki wóz - uśmiechnąłem się.
Spojrzałem na Ellen, była zafascynowana gwiazdami.


Tu na plaży nie było latarni, nic nam nie mogło przeszkodzić w obserwowaniu gwiazd. Pamiętam jako dzieciak traktowałem je jako pokład marzeń i nadziei.  Mimowolnie uśmiechnąłem się.
- Która godzina Alex? - spytała.
- 22.20 - spojrzałem na zegarek.
- To znamy się trochę więcej niż 24h - powiedziała z uniesionymi kącikami ust w górę.
Złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Nagle ktoś zagwizdał. Zaśmialiśmy się wspólnie.
- Dobra Alex, zbieramy się? - zaproponowała dziewczyna.
- Chodźmy - odparłem.
Poruszaliśmy się po piasku, zauważyłem, że do butów El dostaje się całkiem dużo ziarenek piasku. Uniosłem ją i niosłem na swoich rękach, uśmiechając się łobuzersko. Ta spojrzała na mnie niby obrażonym wzrokiem, lecz po chwili na jej twarzy pojawił się szeroki banan.  Po kilku minutach znaleźliśmy się na trawie, postawiłem ją na ziemię.


Ellen? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz