Ellen szybko odjechała. Coś było nie tak. Czy to przez mnie? Nie wiem... Wiem tyle, że zegar zawsze bił w takt moich błędnych kroków. Miałem jakieś dziwne wrażenie o zbliżającym się smutku, sam nie wiem. Wszedłem do hotelu, przywitałem recepcjonistkę i ruszyłem do pokoju. Wszedłem do lokalu, rozłożyłem się na łóżku i przez chwilkę myślałem. Wstałem, zabrałem piżamę składającą się z samych krótkich spodenek. Rozebrałem się i odkręciłem wodę, poczułem na swoich barkach strumień ciepłej wody. Nabrałem na rękę trochę żelu do mycia ciała, następnie namydliłem szamponem włosy. Spłukałem się i wyszedłem z pod prysznica. Naciągnąłem spodenki, ruszyłem ku fotelowi. Usiadłem na siedzeniu, zamknąłem powieki oraz wziąłem głęboki oddech. Od zawsze nie potrafiłem być sam. Ellen mi w pewnym stopniu pomogła, uratowała życie. Kochałem ją, ale czy ona mnie? No właśnie... Nie znam odpowiedzi, nie mogę powiedzieć za nią. Pamiętam moje poprzednie życie, narkotyki, tak nawet to, alkohol, panienki. Codzienny kac i brak wspomnień z nocy. Kiedyś i tak będzie halt, do mety mam jeszcze daleko, chociaż nie, nie mogę tego stwierdzić, jutro może mnie już nie być. Spojrzałem na zegarek - 18.00. Ubrałem spodnie i włożyłem koszulę oraz bluzę, nałożyłem kaptur i poszedłem do sklepu. Przemierzałem działy, włożyłem do koszyka piwo, wodę oraz kilka chińskich zupek. Stanąłem przy kasie, zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu. Zauważyłem całującą się parę, nagle przestali, chłopak podniósł rękę, a dziewczyna zrobiła piruet.
~ Zatracone, młode dusze tańczą pojebane tango - pomyślałem.
Ruszyłem w stronę hotelu, rozmyślałem, byłem niespokojny. Moje brwi lekko drżały.
Podniosłem wzrok ku niebu. Zapadała ciemność, niebo było nabrzmiałe. Zaczęło padać.
Ellen? Weź Alexiowi przykroo :c ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz