-Szukałem czegoś o aniołach i upadłych, kolega kazał. Tytułu nie podał, pustak jeden, więc teraz muszę sobie radzić.- wyjaśniam, jednocześnie kucając aby dostać do dolnej półki.
~~~
-Dzięki, Gwendoline.- mówię, ściskając w ręku książkę.- Miło było, ale trzeba się żegnać. Papatki, miło było poznać.
Odchodzę, zostawiając dziewczynę w bibliotece. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu.
~~~
-Miki! Obiad!- wrzeszczy Mikel.
-Mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał!- dźgam go w ramię.
-Nie drzyj mordy, gościu!- powtarza moje poranne słowa.
-Spadaj i dawaj to!- wyrywam mu z ręki kawałek pizzy i jem.
-Ej! To było moje!
~jakiś czas potem~
Gwendoline?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz