Przycisnęłam książkę do piersi, wbijając paznokcie w twardą
okładkę i wciąż patrząc na odchodzącego chłopaka. Zapewne dalej obserwowałabym
jego znikającą sylwetkę, gdyby tego bezruchu nie przerwała Maisie, zbliżając
się i chichocząc pod nosem. Wzięłam głęboki haust powietrza i zerknęłam na
niską brunetkę.
- Kto to jest? – zapytała, uspokajając się, jednak ten
charakterystyczny, nieco złośliwy uśmiech, nie zamierzał zejść z jej ust.
- Angelo. – odpowiedziałam, nieco rozluźniając uścisk i ze
świstem wypuszczając powietrze.
- Angelo… Ładnie – odparła, biorąc ode mnie książkę, której
nie potrafiłam zdjąć z półki – Widziałaś, jak na ciebie patrzył? – ponownie zachichotała.
- Jakby chciał mi pomóc?
- Nie, nie, moja droga. Podobasz mu się.
- Nap--Zwariowałaś.
- Gwendoline i Angelo… Gwendoline i… Mam! – szepnęła,
opanowując chichot. – Angeline.
- Nie, błagam, nie rób mi tego. – odszepnęłam żałośniej niż
zwykle.
- Kochana, musisz sobie w końcu kogoś znaleźć. Nadal jesteś
dziewicą, mam rację?
- Margaret Constance Tyrell – warknęłam – Ja po prostu nie
pieprzę się ze wszystkim, co się rusza – dodałam, już spokojniej.
- Przesadzasz. – machnęła ręką i ruszyła w tą samą stronę, w
którą poszedł obiekt naszej rozmowy, Angelo. Westchnąwszy ciężko, niechętnie powlokłam
się za przyjaciółką. Wiedziałam, że na kolejnym spotkaniu zacznie mi wypominać,
jak to nie skorzystałam z tej przewspaniałej okazji poznania kogoś nowego,
nawet pomimo wiedzy, że zawsze miałam problem z nawiązywaniem relacji
międzyludzkich. Od naszego poznania i nawiązania bliżej relacji, jaka łączy nas
do dziś, próbowała mi pomóc, przekonać do poznawania ludzi, jednak ja nadal
pozostawałam niechętna. Różniło nas zbyt wiele, ale łączyło jeszcze więcej.
Maisie zatrzymała się przy dziale z fantastyką. Nieznacznym
ruchem głowy wskazała na wysokiego mężczyznę, oglądającego książki. Mimowolnie,
z utęsknieniem, zerknęłam na jego przystojną twarz i idealnie wyrzeźbione
ciało, wzdychając cicho. Przyjaciółka, jakby na zawołanie, znowu zachichotała.
- A więc tak – szepnęła, zwracając się do mnie –
Przedstawiasz mu się, bo najwyraźniej tego nie zrobiłaś; mówisz, że możesz
pomóc, bo znasz się na książkach jak mało kto. Potem sobie poradzisz, może to
on będzie prowadził rozmowę. Ale pamiętaj, jakby okazał się zboczeńcem, albo
był jakiś chory, uratuję cię – uśmiechnęła się, klepiąc mnie w ramię –
Powodzenia, Stark.
- Dzięki, Tyrell. – odpowiedziałam, odwracając się w stronę
chłopaka. Niepewnie ruszyłam w jego stronę, zerkając za siebie w poszukiwaniu
Maisie, która już gdzieś poszła. Zdrajczyni. Zacisnęłam pięści i znów zwróciłam
wzrok w stronę ciemnowłosego.
- Angelo, tak? – zapytałam niepewnie, starając się
uśmiechnąć – Tak szybko odszedłeś, nie zdążyłam ci się przedstawić. Jestem
Gwendoline.
- Pamiętasz. – odwzajemnił uśmiech, na moment odwracając się
od książek.
- A jakiej książki szukasz? – zapytałam, uciekając wzrokiem
od jego miłego, przyjemnego w odczuciu spojrzenia – Przeczytałam w życiu wiele. Może
będę potrafiła pomóc.
Angelo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz