2 lis 2016

Od Gwendoline do Angelo

Przycisnęłam książkę do piersi, wbijając paznokcie w twardą okładkę i wciąż patrząc na odchodzącego chłopaka. Zapewne dalej obserwowałabym jego znikającą sylwetkę, gdyby tego bezruchu nie przerwała Maisie, zbliżając się i chichocząc pod nosem. Wzięłam głęboki haust powietrza i zerknęłam na niską brunetkę.
- Kto to jest? – zapytała, uspokajając się, jednak ten charakterystyczny, nieco złośliwy uśmiech, nie zamierzał zejść z jej ust.
- Angelo. – odpowiedziałam, nieco rozluźniając uścisk i ze świstem wypuszczając powietrze.
- Angelo… Ładnie – odparła, biorąc ode mnie książkę, której nie potrafiłam zdjąć z półki – Widziałaś, jak na ciebie patrzył? – ponownie zachichotała.
- Jakby chciał mi pomóc?
- Nie, nie, moja droga. Podobasz mu się.
- Nap--Zwariowałaś.
- Gwendoline i Angelo… Gwendoline i… Mam! – szepnęła, opanowując chichot. – Angeline.
- Nie, błagam, nie rób mi tego. – odszepnęłam żałośniej niż zwykle.
- Kochana, musisz sobie w końcu kogoś znaleźć. Nadal jesteś dziewicą, mam rację?
- Margaret Constance Tyrell – warknęłam – Ja po prostu nie pieprzę się ze wszystkim, co się rusza – dodałam, już spokojniej.
- Przesadzasz. – machnęła ręką i ruszyła w tą samą stronę, w którą poszedł obiekt naszej rozmowy, Angelo. Westchnąwszy ciężko, niechętnie powlokłam się za przyjaciółką. Wiedziałam, że na kolejnym spotkaniu zacznie mi wypominać, jak to nie skorzystałam z tej przewspaniałej okazji poznania kogoś nowego, nawet pomimo wiedzy, że zawsze miałam problem z nawiązywaniem relacji międzyludzkich. Od naszego poznania i nawiązania bliżej relacji, jaka łączy nas do dziś, próbowała mi pomóc, przekonać do poznawania ludzi, jednak ja nadal pozostawałam niechętna. Różniło nas zbyt wiele, ale łączyło jeszcze więcej.
Maisie zatrzymała się przy dziale z fantastyką. Nieznacznym ruchem głowy wskazała na wysokiego mężczyznę, oglądającego książki. Mimowolnie, z utęsknieniem, zerknęłam na jego przystojną twarz i idealnie wyrzeźbione ciało, wzdychając cicho. Przyjaciółka, jakby na zawołanie, znowu zachichotała.
- A więc tak – szepnęła, zwracając się do mnie – Przedstawiasz mu się, bo najwyraźniej tego nie zrobiłaś; mówisz, że możesz pomóc, bo znasz się na książkach jak mało kto. Potem sobie poradzisz, może to on będzie prowadził rozmowę. Ale pamiętaj, jakby okazał się zboczeńcem, albo był jakiś chory, uratuję cię – uśmiechnęła się, klepiąc mnie w ramię – Powodzenia, Stark.
- Dzięki, Tyrell. – odpowiedziałam, odwracając się w stronę chłopaka. Niepewnie ruszyłam w jego stronę, zerkając za siebie w poszukiwaniu Maisie, która już gdzieś poszła. Zdrajczyni. Zacisnęłam pięści i znów zwróciłam wzrok w stronę ciemnowłosego.
- Angelo, tak? – zapytałam niepewnie, starając się uśmiechnąć – Tak szybko odszedłeś, nie zdążyłam ci się przedstawić. Jestem Gwendoline.
- Pamiętasz. – odwzajemnił uśmiech, na moment odwracając się od książek.
- A jakiej książki szukasz? – zapytałam, uciekając wzrokiem od jego miłego, przyjemnego w odczuciu spojrzenia – Przeczytałam w życiu wiele. Może będę potrafiła pomóc.


Angelo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz