- Alex! - ten głos rozpoznałbym wszędzie. Louise złapała mnie za ramię, wywołało to falę bólu i grymas na mojej twarzy.
Wszystko toczyło się tak szybko, nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w mieszkaniu, a ja siedziałem na fotelu. Przymknąłem oczy. Słyszałem wiele stłumionych głosów.
~~*~~~~*~~
Znów byłem na tej ulicy, tym razem jakby widziałem wszystko. Zobaczyłem twarz strzelca...Louise. Zostałem trafiony w samo serce, padłem na chodnik, blondynka do mnie podeszła i uśmiechnęła sztucznie.
- Moja droga...- wyjęczałem - Czy to śmierć? Czy tak powinna wyglądać?
Nie czułem bólu, żyłem, lecz nie mogłem się podnieść.
- Być może - odpowiedziała słodko i wcisnęła mi w dłoń broń.
- Mam tego dość - przystawiłem ją do skroni i zamknąłem oczy.
Pociągnąłem za spust.
~~*~~~~*~~
Otworzyłem szeroko oczy i jęknąłem przeciągle. Rozejrzałem się po otoczeniu, natknąłem się na stojącą, zmartwioną Lou. Następnie przyszedł ból. Spojrzałem w bok, ktoś grzebał mi w boku. Posłałem pytające spojrzenie dla mojej partnerki.
- Alex, spokojnie, nie ruszaj się zbytnio - powiedziała cicho.
- I tak już kończę - odezwał się mężczyzna, który właśnie wyjął kawałek srebra z pod moich żeber.
Spojrzałem na siebie, większość ubrania i całkiem spory kawałek fotela był we krwi. Zmarszczyłem brwi. Usłyszałem brzdęk, a następnie otwieranie się materiałowej torby.
- Louise to już ostatni kawałek, teraz trzeba go tylko opatrzyć - rzekł zmęczonym tonem.
- Co się tak właściwie stało? - spytałem.
- Dostałeś srebrną kulkę - odpowiedział i wyjął bandaż - Byłeś przez kilka chwil...
- Nie z nami - odparła zdenerwowana kobieta.
- I tak cud, że przeżyłeś, srebro w okolice serca...
- Niech pan już nie kończy - powiedziała Lou i usiadła na drugim fotelu.
Mężczyzna zaczął mnie oglądać i wykonywać opatrunek. Po kilkunastu minutach skończył.
- Moja praca jest zakończona - rzekł - Nie możesz się przemęczać, powinieneś siedzieć w domu.
- Mam pracę - powiedziałem i się podniosłem, z wielkim bólem, lecz jednak.
- Alex...- westchnęła blondynka.
- Louise musisz go pilnować, nie wiem w co się może wpakować - powiedział.
Mruknąłem tylko pod nosem i udałem się do kuchni. Nalałem sobie szklankę wody i powoli zacząłem ją pić. Usłyszałem trzask drzwi oraz kroki, zaraz to pojawiła się moja ukochana oparta o ścianę.
- Musisz zacząć bardziej uważać - powiedziała smutno.
- Kochanie...- zacząłem i spojrzałam na Lou, która zrobiła lekko zdenerwowaną minę - Dobrze.
- Gdy na chwilę od nas odszedłeś...- zacisnęła mocno powieki - Myślałam, że Cię straciłam.
Podszedłem do drobnej kobiety i ją delikatnie objąłem. Na co ona wtuliła się w mój tors.
- Spokojnie, żyję - pocałowałem ją w czubek głowy - Dla ciebie, wciąż żyję.
W tym momencie przybiegł do nas Sueno.
Louise? <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz