27 kwi 2017

Od Aliciji do Lewisa

Zamrugałam zaskoczona. Szybko straciłam orientację w tym co się działo wokół mnie. Usiadłam na podłodze, co zawsze najbardziej pomagało mi w myśleniu. Dziecko handlowało swoim ojcem? Well, Carter był przystojny, ale to całkowicie nie tłumaczy... Przygryzłam kciuk i wyciągnęłam telefon, googlując imię i nazwisko Cartera. Momentalnie zakręciło mi się w głowie. Wyniki pokazywały Mad Hattera - spadkobiercę biznesu Benjamina Cartera - Carter's.
- Czyli to dlatego! - stwierdziłam, przeglądając dalej google. Podniosłam wzrok i zauważyłam, że ta dwójka patrzy się na mnie, raczej rozbawiona.
- Naprawdę pani nie skojarzyła? - spytał niedowierzająco mężczyzna, a ja uśmiechnęłam się zakłopotana. Mając w głowie obraz sytuacji, wyciągnęłam portfel. Wyciągnęłam z niego 100$, mało to wychowawcze, ale cóż. Kiedy ja wybierałam bardziej wychowawcze rozwiązania?
- Proszę Nico. Płacę za wyłączność na twojego tatę - oznacza to, że ma się nie pokazywać w szkole. Nie chciałbyś pani dyrektor jako nowej mamy, prawda? - uśmiechnęłam się złowieszczo patrząc jak obaj się wzdrygają. Nico popatrzył nieufnie na pieniądze w mojej dłoni, a ja po prostu mu je wcisnęłam. Wskazałam na niego palcem.
 - Koniec z interesem - powiedziałam stanowczo, a chłopiec, chyba z wizją jaszczurzycy w welonie, pokiwał głową. Zwróciłam się teraz do ojca:
- Nie zawiesimy go, uznamy raczej, że cała sytuacja nie miała miejsca. Ale na dziś już jest zwolniony z lekcji. I proponuję ewakuować się szybko, pani dyrektor ma oczy w całej szkole. i zdradza pana ten tabun piszczących dziesięciolatek - Nico rzeczywiście zaczął się podnosić. Hatter nie ruszał się jednak z miejsca.
- Nico, idź już do samochodu - powiedział i rzucił chłopakowi kluczyki. Nico po prostu złapał je i wyszedł. Zaczęłam być zaniepokojona. Spojrzałam na Hattera, który patrzył mi przenikliwie w oczy.
Ten tylko sięgnął dłonią do kieszeni. Wyjął z niej portfel, z niego natomiast wyjął sto dolarów. Poczułam jak krew mi dopływa do twarzy. Pokręciłam szybko głową.
- Czemu nie? - spytał mrużąc oczy.
- To wbrew moim zasadom - powiedziałam i obróciłam się na pięcie.
- Zapłaciła pani za posiadanie mnie na wyłączność, skoro nie chce pani zwrotu, trzeba to jakoś wykorzystać - do cholery jasnej. Przeklinałam ciągle w myślach. Mało nauczycielskie, ale cóż. Odwróciłam się tylko górną częścią ciała.
- Jedyne co chcę z tym zrobić to nic. Dosłownie. Jedyne o co proszę, to nie pojawianie się ponownie w szkole. Z tego co wywnioskowałam z telefonu, pan też za tym nie przepada. Następnym razem rzeczywiście proszę przysłać pracownika - powiedziałam, kierując się do drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazały się dziewczynki i kobiety patrzące na mnie wyczekująco. Wysłałam Hatterowi zdenerwowany uśmiech i rzuciłam szybkie słowa pożegnania. Wyszłam szybko, cudem unikając stratowania.
***
Rzuciłam Lisie koc. Tym razem zostawała na noc.Czy ta kobieta ma jakiś własny dom? Przeglądała ubrania na stronie internetowej chrupiąc marchewkę. Usadowiłam się naprzeciw niej, Gryząc ogórka, wyciągnęłam telefon. Zawahałam się przez parę chwil ale ciekawość wzięła górę i znów wygooglowałam Hattera. Zaczęłam leniwie przeglądać wyniki wyszukiwania. Strony z wiadomościami do biznesmenów, serwisy plotkarskie. Natknęłam się do linku do instagrama faceta. Uśmiechnęłam się na widok jego zdjęć. Tych to on kompletnie nie umie robić. Przescrollowałam uważnie, żeby niczego nie polubić i zamknęłam tę kartę. Całkowicie automatycznie weszłam w następny wynik, kompletnie nie przeczuwając co jest w środku. Zdębiałam kompletnie widząc nagłówek. Mój kciuk zadrżał, niepewnie, nie wiedząc czy przewijać dalej. Była to strona pewnego renomowanego fotografa. Ciekawość ponownie wzięła górę, a ja zaczęłam przeglądać zdjęcia. Z nagiej sesji Hattera. Czułam się jak najgorszy zboczeniec. Oglądałam fotografie, cicho oceniając ciało mężczyzny. Jego sylwetkę, w pełni odkryte tatuaże. Poczułam coś dziwnego w moim podbrzuszu. W obrazach nie było nic erotycznego - były sztuką, ale... Wiedząc jak mężczyzna wygląda na żywo, nie mogłam powstrzymać dziwnych wizji rojących się w mojej głowie. Towarzyszył temu dziwny ból. Spojrzałam na moją dłoń zauważając na niej kropelkę krwi. Podniosłam tę samą dłoń do nosa, by odkryć, że leci mi z niego krew. Zbladłam. Czyli anime mówiło prawdę? Wstałam powoli, by nie zwrócić uwagi Lisy i wycofałam się do toalety, gdzie opanowałam krwawienie. Gdy wróciłam, kobieta podała mi puszkę piwa. Odrzuciłam telefon gdzieś daleko, przeklinając to, co tam zobaczyłam. Po chwili jednak stwierdziłam, że oszalałam i poczołgałam się po telefon, zwyczajnie szybko zamykając stronę fotografa. Otworzyłam za to 9gaga i zaczęłam przeglądać memy, niektóre z nich zapisując. Przerwał mi dzwonek do drzwi, a ja zarzucając koc na brudną piżamę, podreptałam do drzwi, wiedząc, że Lisia się nie ruszy. Przekręciłam klucz a moim oczom okazał się młody chłopak. Wcisnął mi w dłonie ciepłą paczkę, małą różę i kopertę.
- Miłego wieczora - rzucił i wycofał się, zanim zdążyłam cokolwiek zrobić. Otworzyłam paczuszkę, a moim oczom ukazało się parę pudełek z restauracji sushi z centrum miasta. Zmarszczyłam brwi. otwierając kopertę.
"I tak nie zamierzałem przychodzić."
I tyle. Nic więcej. Zdenerwowałam się konkretnie. Skąd on do cholery wziął mój adres? Wrzuciłam szybko różę do wody i kopnęłam szafkę. Świat zwariował. Ale zajrzałam do sushi. Tak dobrym jedzeniem nie pogardzę.

Lewis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz