26 maj 2017

Od Everin do Horace'go

- Jesteś głupi czy głupi?- syknęłam.- Tutaj nie robi się bójek!
- A dlaczego?- spytał Horace.
- Co druga osoba ma tu broń.- wyciągnęłam chusteczkę.
- Ty też?- mężczyzna przyjął chustkę i przyłożył ją do zlanej krwią twarzy.
- To wygląda okropnie.- rzuciłam, przyglądając się nosowi towarzysza.- Chyba złamany.
- Nic mi nie jest.- odparł uparcie Horace.
- Idę posprzątać twój syf.- mruknęłam i wyciągnęłam pistolet zza pasa. Przeładowałam go i
wskoczyłam na jeden ze stołów. Rozejrzałam się po klubie, walczyli wszyscy prócz "elity", a jej
członkowie z zachwytem patrzyli na bójkę. Westchnęłam cicho i strzeliłam w sufit. Rozległ się huk i po chwili wszyscy przestali walczyć i rozejrzeli się niepewnie.
- Wystarczy!- ogłosiłam.
Klienci spojrzeli po sobie i po chwili siedli na swoich poprzednich miejscach. Odetchnęłam z ulgą
i ruszyłam w stronę drzwi. Po chwili zobaczyłam Horace'go, opierającego się ciężko o ścianę.
- Wszystko w porządku?- zagadnęłam.
W odpowiedzi wilkołak pozieleniał i zwymiotował do pobliskiego kosza.
- Aha.- skomentowałam.- Chodźmy do mnie, mieszkam blisko.

Przez blisko pół godziny targałam towarzysza do mojego mieszkania. Na taksówkę się nie
nadawał, a innego środka transportu po prostu nie miałam, mój motor i auto Varena stały w garażu. Pozostawało coś ukraść, lecz o dwudziestej drugiej na ulicach było za dużo ludzi.
Kazałam wilkołakowi usiąść na kanapie i padłam koło niego.
- Zabiję cię kiedyś.- wysapałam.
- Przepraszam. Naprawdę mogę wrócić do domu.- speszył się.
- Nie w tym stanie.- oparłam łokcie o kolana i położyłam głowę na dłoniach. Drzwi nagle stanęły otworem, a do środka wpadł ubrany w garnitur Varen.
- Ev... Kto to jest?- zmieszał się.
- Znajomy.- spojrzałam na zegarek na piekarniku.- Którego przypilnujesz, bo się źle czuje, a ja muszę... iść.
- Ale on śmierdzi psem! Przyprowadziłaś wilkołaka? Kolejnego?- wytoczył.
- Tylko na dzisiaj, jutro ci podziękuję.- uśmiechnęłam się zalotnie i podeszłam do drzwi.
- Okej, zajmę się nim.- westchnął wampir.
- Nie pozabijajcie się!- krzyknęłam na odchodne i wyszłam z mieszkania.
                     
Horace?
Znowu słabe. Och, niedługo urodziny brata Ever. I jeszcze jedno: szykuj się na psychopatkę ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz