23 maj 2017

Od Horace'go do Everin

- Whiskey, szkocka, cokolwiek byleby bez proszków - uśmiechnąłem się lekko.
Spojrzałem na Everin. Ta uśmiechnęła się do mnie. Podeszliśmy z Walterem do baru. Po kilku chwilach dostałem zimną szkocką. Obok mnie była moja towarzyszka. Kolejka i sączenie alkoholu odbywało się z zawrotną prędkością. Sam już nie wiem, kiedy zaczęło robić się wesoło.
- Kim jesteś z zawodu? - spytał Słony.
- Aktorem! - uśmiechnąłem się.
- Tam też są aktorzy - pokazał mi jeden z większych stolików.
Siedzieli tam, weseli i roześmiani. Uśmiechnąłem się szerzej.
- Wiem, pójdę tam potem, może kogoś poznam - wymamrotałem.
- To idź - roześmiał się i klepnął mnie w plecy.
Ruszyłem chwiejnym krokiem ku aktorom. Spotkałem się z ich pytającymi spojrzeniami.
- Aktorzy? - rozejrzałem się po wszystkich. Niektórych znałem i najwyraźniej oni mnie też.
- Horace! - usłyszałem swe imię.
Obróciłem głowę w tamtym kierunku. Siedziała tam kobieta, jak ona...chyba Ann. Występowałem z nią ostatnio. Duet od "Chcesz to mnie bierz".
- Hej - wyszczerzyłem się.
- To Horace, ostatnio ze mną grał...- zaczęła swą opowieść.
Przysiadłem się i oparłem o stół, przyglądając pojedynczym osobom.
- Oj Ann, zagrałbyś lepiej ze mną, niż z tym chuderlakiem - powiedział jeden z aktorów.
Przyjrzałem mu się uważnie.
- Och, czyżby? - uniosłem jedną brew.
- Jasne! - wyszczerzył się wyzywająco - Fakt, że nigdy o tobie nie słyszałem....
- To pokaż, zatem - rzekłem do niego.
Wstał i przybrał postawę "macho".
- Señora, cara mia, donna, ach pozwól, że spytam się czy donna moja....- zaczął z pijacką chrypką.
W tym momencie zacząłem się śmiać.
- Coś Cię bawi? - spytał zirytowany.
- Oczywiście, twój głos - uśmiechnąłem się.
- Alkohol mu się na słuch rzucił - rzekł do towarzyszy.
- Ja przynajmniej mam słuch...- spojrzałem mu w oczy.
- Osz ty zidiociały...- podszedł do mnie i popchnął.
Zaczęła się przepychanka. W końcu nie wytrzymałem, przywaliłem mu solidnie w twarz, mężczyzna zatoczył się prawie przewracając.Wyprostowałem się. Nagle mój wilczy instynkt jakby przebudzony rzucił "Schyl się". Wykonałem polecenie, nad mną śmignęła czyjaś pięść. Obróciłem się i przywaliłem komuś w brzuch. Na mojej głowie została rozbita szklanka. Po chwili czyjaś pięść wylądowała na mojej twarzy. Rzuciłem się wściekle do przodu. Miotałem się wściekle uderzając pięściami, nagle moja ręka została chwycona przez delikatną dłoń i gwałtownie pociągnęła mnie do tyłu. Everin. Popatrzyłem na nią pytająco. Po chwili zrozumiałem co się dzieje, wokół nas znajdowało się kłębowisko walczących. Kobieta zaczęła mnie ciągnąć za sobą, a ja próbowałem nie potknąć się o własne nogi. Nagle stanęliśmy. Uśmiechnąłem się i poczułem, nasilone ciepło w okolicy nosa, dotknąłem go, krwawiłem. Nie obchodziło mnie to jednak, wyszczerzyłem się do Everin.



Everin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz