21 maj 2017

Od Horace'go do Erin

- Jestem aktorem - uśmiechnąłem się do kobiety - Czasami śpiewam lub po prostu mówię rolę, moja praca, w sumie zainteresowanie też.
- O to ciekawe - odpowiedziała.
- Innych zainteresowań chyba nie mam, jeśli były to zostały zapomniane - odpowiedziałem - We wszystkim jestem zły lub tak mi mówiono, więc uznałem się za wszechstronne beztalencie.
Spojrzałem przed siebie.
- Rozumiem - odpowiedziała kobieta.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Znam takie jedno miejsce, może chciałbyś tam pójść? - spytałem i spojrzałem z nadzieją na kobietę.
- Dobrze - obdarowała mnie ładnym uśmiechem.
- To chodź - oderwałem się od barierki i ruszyłem wzdłuż wody.
Szliśmy deptakiem, musiałem skręcić w odpowiednim miejscu, wejść na górę i gotowe. Obserwowałem dokładnie drogę, którą przemierzaliśmy.
- Tędy - powiedziałem nagle. Chwyciłem Erin za nadgarstek i pociągnąłem za sobą, skręciliśmy w wąską uliczkę prowadzącą na większą ulicę. Po chwili staliśmy na przeciwko schodów, prowadziły na górę. Uśmiechnąłem się i ruszyłem po schodach. Upłynęło kilka minut i znaleźliśmy się na górze kładki. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem. Odwróciłem się przodem do czarnowłosej. Powoli puściłem jej nadgarstek - Przepraszam.
Czułem jak na moje policzki wpływa lekki rumieniec. Potarłem nerwowo kark.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się ciepło.
Odwzajemniłem gest.
Podszedłem do barierki i wziąłem głęboki oddech. Koło mnie pojawiła się Erin.
- Popatrz - wskazałem głową. Przed nami rozpościerał się miejski krajobraz. Czerwone światło z szyldu oświetlało twarz kobiety, natomiast moją niebieskie. Uśmiechnąłem się szeroko. - Może teraz ty opowiedz o swoim hobby?


Erin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz