Słysząc ciche ujadanie Sueno, odsunęłam się od Alexa. Kędzierzawa sierść kundelka była przyklepana i zamiast sterczeć jak było zazwyczaj, smutnie zwisała ze szczupłego ciałka psiaka. Jednak czarne jak guziki oczy wpatrywały się w naszą dwójkę radośnie przy cichym akompaniamencie szurającego po płytkach ogona. Powodem nie najlepszego wyglądu czworonoga było najpewniej krycie się pod kanapą, gdy lekarz zajmował się Fosherem.
Wzdrygnęłam się na samą myśl o krwi sączącej się z rany, a partner jakby wyczuwając w którym kierunku skierowały się moje myśli, ponownie mnie objął.
- Powinieneś iść się położyć - odsunęłam się od szatyna, posyłając mu smutny uśmiech. Na więcej zwyczajnie nie było mnie stać.
Alex westchnął.
- Mówię serio, kochanie. Potrzebujesz odpoczynku, by móc się zregenerować - odwróciłam się do niego tyłem, dając mu do zrozumienia, że nie przyjmuję odmowy, a na kolejne dyskusje nie mam ani siły ani ochoty.
Dopiero, kiedy usłyszałam cichy trzask drzwi od sypialni, zabrałam się za sprzątanie. Krew z podłogi zeszła bez większych problemów, aczkolwiek dużo gorzej było z fotelem, którego nie dało się w żaden sposób wyczyścić. Poddałam się po kolejnej nieudanej próbie i z westchnieniem, opadłam na sofę. Sueno wskoczył na miejsce obok mnie i z zadowoleniem dotrzymywał mi towarzystwa podczas, gdy ja zabrałam się za przeglądanie i segregowanie leżących na stoliku papierów.
Oderwałam się od nich, gdy dobiegł mnie odgłos kroków i pojawił się Alex.
- Jest już po pierwszej - wyprostowałam się gwałtownie, zaskoczona informacją. Przecież dopiero co zasiadłam do pracy. Chcąc upewnić się, czy partner mnie nie wkręca, spojrzałam na zegarek. Faktycznie.
- Wiem, zaraz kończę - skłamałam, odkładając na bok czarną teczkę. - A ty powinieneś spać.
Szatyn przewrócił oczami.
- Chciałem się tylko napić wody, zaraz wracam do łóżka.
- W takim razie wezmę szybki prysznic i zaraz do ciebie dołączę.
Schowawszy dokumenty, poczłapałam do łazienki.
Alex?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz