22 cze 2017

Od Michaela do Felixa

- O panie... - wymamrotałem i powoli podszedłem do Felixa. Wyciągnąłem dodatkową chusteczkę i położyłem mu swoją dłoń na plecach.
- Pochyl się trochę - doradziłem i podałem mu wcześniej wspomnianą chusteczkę.
- Wiem. Jak już mówiłem, to się zdarza - odbąknął a ja pokręciłem głową. Posadziłem go na ławkę i przyklęknąłem obok.
- Na serio wyglądasz blado? Ile spałeś, co jadłeś? - spytałem a Felix przewrócił tylko oczyma.
- Dbam o siebie, spokojnie - powiedział a ja zmarszczyłem brwi. Widząc jednak wyraz jego twarzy postanowiłem nie drążyć tematu i patrzyłem w milczeniu, jak ociera nos. Nie wiem ile czasu minęło.
- Chyba już jest okej - wymamrotał i odsunął chusteczki od twarzy. Spojrzałem na niego uważnie. Wyglądał bardzo blado, ale krew już nie leciała. Wstałem i potargałem jego włosy. Spojrzał na mnie zaskoczony a ja wyciągnąłem rękę.
- Rzeczywiście jest już okej, ale matmę odpuszczamy - powiedziałem spokojnie ale stanowczo. Wysłał mi kolejne spojrzenie.
- Ale jest okej! - rzucił.
- Zrobimy to jutro. A teraz powinieneś odpocząć. Jak chcesz możemy skoczyć na coś dobrego albo w jakieś fajne miejsce - powiedziałem, gdy Felix złapał moją dłoń. Pomogłem mu wstać i zarzuciłem torbę na ramię.
- Drugie brzmi okej. Masz jakiś pomysł? - spytał a idea, która pojawiła się w mojej głowie spowodowała szeroki uśmiech na mojej twarzy.
- Chyba mam.
***
- Na sto procent nie zmarzniesz? Nie chcę żebyś przeze mnie się pochorował, czy coś - wymamrotałem chyba dwusetny raz a Felix znów przewrócił oczyma.
- Nie, zamarzam, jest tylko 19 stopni - zrobił teatralny gest a ja uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Z pewnością mnie nie porywasz? - spytał nieco żartobliwie. Wskazałem kamienne schodki. 
- Jasne, jak skończymy to sprzedam cię na narządy - zażartowałem i wbiegłem po schodkach. Felix podążył za mną. Naszym oczom ukazało się jedno z moich ulubionych miejsc. Położony nieco nad miastem plac zabaw. Jeśli wiedziało się, gdzie usiąść, można było zobaczyć niesamowite widoki. Uśmiechnąłem się do Felixa i złapałem jego nadgarstek, prowadząc go na huśtawkę. Usiedliśmy na pojedynczych deseczkach, byliśmy w punkcie najbardziej wysuniętym w stronę miasta. Światła powodowały, że wyglądało całkiem ładnie. Powiał chłodniejszy wiatr, charakterystyczny dla września i otuliłem się nieco mocniej bluzą. Spojrzałem na Felixa i natomiast wybuchnąłem śmiechem. Włosy stały mu na wszystkie strony i wyglądał jak kakadu. Spojrzał na mnie zdezorientowany a ja uśmiechnięty wskazałem na włosy. Przygładził je i zrobił minę obrażonego kotka.
- Więc, kiedy zacząłeś jeździć? - spytałem, ignorując jego wyraz twarzy.
- Nie pamiętam kiedy, ale jeszcze za dzieciaka - powiedział cicho a ja spojrzałem na niego zaskoczony.
- To... Długo - westchnąłem.
- Nie przesadzaj. Pewnie też musiałeś wcześnie zacząć. Przecież tańczysz, prawda? - spojrzał na mnie gdy zacząłem lekko się bujać.
- No nie, tańczę dosyć krótko, zacząłem dopiero jak miałem jakieś 12-13 lat. To późno - Felix także zaczął się huśtać.
- Rzeczywiście - mruknął. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc złapałem się bezpiecznego tematu. Szkoły.
- Więc, co zamierzasz robić po szkole? - spytałem, spoglądając na chłopaka ciekawie.
- Chyba jeszcze nie mam żadnych... Ty już odchodzisz w tym roku, prawda?
- Tak - odpowiedziałem i podrapałem się po głowie.
- I jakie masz plany? - spojrzał na mnie.
- Matematyka i zarządzanie na Loughborough - spoglądałem na miasteczko rozciągające się przed nami.
- Niby niedaleko, ale pewnie będziesz tęsknił? - spytał, jakby wiedział dokładnie co się dzieje w mojej głowie.
- Bardzo - westchnąłem i ponownie się odepchnąłem żeby się rozhuśtać. Przez chwilę zapanowała cisza, którą przerwał Felix.
- Okej, zaczyna wiać wiatr i teraz serio marznę. Wracamy? - powiedział wstając a ja zeskoczyłem z huśtawki.
- Jasne, chodźmy - zaczęliśmy zbiegać po schodkach. Wróciliśmy pod budynek lodowiska i kolejny raz zapanowało między nami niezręczne milczenie.
- Więc... - zacząłem i rozchyliłem ramiona proponując uścisk. Felix podszedł i przytuliliśmy się szybko. Czułem jak moja twarz robi się czerwona.
- To do zobaczenia jutro - powiedziałem, robiąc dwa kroki w tył i machając chłopakowi.
- Postaram się nie spóźnić, do jutra - brunet uśmiechnął się i odwzajemnił gest.
Odwróciłem się jeszcze dwa razy gdy odchodziliśmy.

Felix?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz