19 lip 2017

Codziennie trochę śmierci. To zajmuje czas.

KONTAKT: Gmail: sashwerewolf@gmail.com | Howrse: Fiord15
Nick na chacie: Alex

Joseph Shaw

30 lat | Mężczyzna | Chmurnik
Opis:
 Ktoś w tłumie, zupełnie nieznajomy, może stać się nagle kimś wyjątkowym. Ten co jeździ autobusem z zabieganymi ludźmi i znika wśród godzin dnia codziennego. Jak inaczej można nazwać Shaw’a? Jest to ktoś kto walczy z wewnętrznymi demonami. Osoba tonąca w okropnej ciszy. Gdzieś w przeszłości na pewno zaginęła odrobina jego marnego serca, a to co zostało dzieli się na dwie połowy. Jedna śpi, a druga udaje martwotę. Każdego dnia czuje się niezbyt dobrze, lecz nie okazuje tego. Umiera w czterech kątach swojej małej sypialni, doprawdy cudowne wieczory. „Jesteś popieprzony!” – rozbrzmiewa w jego głowie, ale to chyba dobrze, chyba. Może nie do końca. Aczkolwiek niewidzialna ręka ściska za gardło, grozi, że każda informacja poskutkuje jeszcze większą autodestrukcją i powodami do rozpłynięcia się na kafelkowej podłodze. Ale czy tego właśnie nie pragnie? Bezsenność na przemian z koszmarami, one się nigdy nie kończą. Najchętniej wykrzyczałby wszystko, ha! Wrzeszczałby jakby go ze skóry obdzierali, lecz nie może, coś wciąż ściska go za gardło. Więc pozostaje krzyczeć przez sen, nici z tego! Cholera jasna! Sen to tak jakby chwilowe zniknięcie ze świata żywych. On sam wie co to znaczy przez chwilę nie żyć. Ma się wrażenie, że dryfujesz sam jedyny przez nieskończony kosmos, gdy nagle coś zaczyna sprowadzać cię na Ziemię, masz ochotę krzyczeć, lecz dźwięk nie rozchodzi się w materii i nagle się budzisz. Rozglądasz się z paniką i dopiero po kilku minutach uświadamiasz sobie gdzie jesteś – własny pokój, ewentualnie szpital lub ulica. Zaczynasz się uspokajać, przeżywasz kolejny dzień. Starasz się być normalny, próbujesz być sobą, to tak cholernie trudne, gdy wszystko w tobie wybucha, krzyczy i kopie, a ty musisz udawać, że jest w porządku. Płacisz za prąd oraz telewizję, każda doba jest podobna do poprzedniej, trwasz w tej agonii. Czekasz, oczekujesz nie wiadomo na co, na krótką wiadomość sms od kogoś? I tak wiesz, że nigdy nie przyjdzie, mijasz szczęśliwych ludzi – grupki przyjaciół, zakochane pary. Brakuje ci pozytywnych chwil, ciągle tylko porażki. Wiesz to zabawne, ze kiedyś połknąłeś jedną pigułkę mając nadzieję na przygodę życia, a teraz to stało się twoją codziennością. A co by było bez dropsa szczęścia? Wydaje mi się, że śmierć. Z jednej strony śmierć z drugiej też, co za różnica. Po takiej pastylce przynajmniej jest się szczęśliwym, działa w ten sposób prawie zawsze. Przykro mi, szczęście jest drogie. Po takich tabsach czujesz się jak…ktoś wyjątkowy! Że ten chodnik jest właśnie twój i ciebie potrzebuje! A co jeśli zadziała inaczej? Och, to nic takiego. Dodaje odwagi. MDMA – moja własna euforia. Przecież przyjaciele także przynoszą pozytywne uczucia…szkoda, ze ich nie ma. Byli, lecz przecież jedną osobę można łatwo zastąpić inną, racja? Tak stało się z Josephem. Wie, że nie zasługuje na przyjaźń. A po za tym kto by chciał takiego kogoś? Skoro gdy padnie pytanie o jego ambicje odpowie, że skoczy z Big Ben’a czy coś i to na dodatek w sylwestra! Aczkolwiek prawdziwe marzenie jest zupełnie inne. Chciałby by ktoś chwycił go rękę i powiedział, że jakoś to będzie. Ale takiego anioła dla niego brak, więc pozostaje zaciągnąć się papierosem i wypuścić dym z ust. To takie artystyczne. Wiesz, żeby lęki nie zaczęły się mnożyć. Serce jest zbyt suche na łzy. Nie ma miejsca na śmiech czy płacz, po prostu żyjesz tu i teraz, a raczej trwasz z przymusu. Upadek na kolana, bo dzisiejszy dzień już minął, jutro będzie na pewno, na pewno. Zarabia na życie jako architekt. Spytasz o uczucia do innej osoby? Nie nadaje się do miłości, nigdy jej chyba nie doznał, prócz tej matczynej, więc nie spodziewaj się romantyka, dopiero człowiek zakochany staje się poetą. Mierzy ok. 180 cm wzrostu. Pamięta swoją każdą ambicję z przeszłości, raz chciał zostać koszykarzem, o tak. Może jeszcze wcześniej chciał być walecznym krasnoludem, aczkolwiek pętla czasu dała o sobie znać i wzrost skreślił cały ten pomysł. Wyszło na to, że został architektem z bardzo dużym brakiem szczęścia. Trochę inaczej to sobie wyobrażał. Więc co innego pozostaje? Tylko zniknąć. Innych ludzi w jego życiu budzi całus od dziewczyny bądź chłopaka, a jego tylko budzik, o ile zaśnie. Cały czas odpowiada sobie, że „kiedyś” coś w końcu wyjdzie, „kiedyś na pewno”, dlaczego tak? Bo nie potrafi umiejscowić tych wszystkich rzeczy w przyszłości, a raczej ich zdarzenie jest wątpliwe i po prostu okłamuje samego siebie, że coś mu do cholery wyjdzie. Błogości dodaje mu heroina. Błogostan, rozluźnienie, o tak, ciągłe pragnienie tego uczucia. Zwolniony oddech i wszystko wydaje się być inne. Czas zacząć latać nad tym smutnym miastem, być jak ptak, chociaż tylko częściowo może to się udać, gdyż takie stworzenie ma skrzydła, jest wolne i krąży u niego ciepła krew w żyłach. A on jest zimny, bez strachu i nadziei, frunie z otwartymi oczyma, aż nie wpadnie do oceanu i nie zacznie tonąć w codziennych dźwiękach oraz kłamstwach, a potem zbudzi się i odżyje. Prędzej pasuje do niego określenie „nielotnego”. Ostatki szczęścia przed zatrzymaniem się serca lub totalnym wyniszczeniem żył. 10 lat życia w takiej smutnej codzienności to całkiem niezłe osiągnięcie, sami musicie to przyznać. Kiedy w końcu nadejdzie koniec jego własnego świata? Rankiem? Wieczorem? Popołudniem czy nocą? Wszystkie opcje są możliwe, lecz tylko jedna nadejdzie i to zupełnie spontanicznie.
Pupil: -
Stosunki: 
Emily Shaw – matka, nie utrzymują kontaktu, czego Joseph żałuje. Zapamiętał kobietę jako ciepłą osobę, która kochała dwójkę urwisów – Josha i Josepha.
Noah Shaw – ojciec, nie utrzymują kontaktu. Wymazał go z pamięci.
Josh Shaw – brat, utrzymują ze sobą kontakt telefoniczny. Są w tym samym wieku. Jest jedną z nielicznych osób z którymi Joseph rozmawia.
Ciekawostki:
 - lubi starą muzykę
- zazwyczaj zamawia gotowe jedzenie, gdyż nie za bardzo umie gotować i nie ma na to czasu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz