13 lip 2017

“Fools die.”

KONTAKT: sensowny.email@wp.pl | LisiKisiel (howrse)
Nick na chacie: Adrien

Ilja Vincent "Kurt" Schneiders

17/18 lat | Mężczyzna | Wilkołak
Opis: 
Po raz kolejny przemierza apartament, wodząc palcami po krawędziach mebli i ścianach. Ile już nie ma jego mężczyzny? Chłopiec rzuca spojrzenie na wielki zegar, którego tykanie wcale go nie uspokaja. To już dokładnie trzydzieści dwie godziny i czterdzieści cztery minut. Przez ten czas Ilja nie śpi. Nie może, po prostu nie może wytrzymać tego, że jego pan jest gdzieś tam całkiem sam, bez niego i  co jeśli coś mu się stanie? Mogą go zastrzelić, mogą... STOP. Ma ochotę krzyczeć, czując znajomą panikę. Nie, nie, nie, nie. Nie ma mowy. Miał być grzeczny, miał spać, miał wytrzymać bez leków. Przecież jest dobrym chłopcem, tak? Pan mówił, że jest dobry.
Pogrążony w wewnętrznej wojnie Ilja układa się na dywanie w przedpokoju, tak by móc mieć widok na drzwi. Nieświadomie zaczyna drapać się po szyi, ale nie przestaje, nawet wtedy kiedy skóra nie wytrzymuje. Rozprasza go dopiero świeża krew ściekająca mu po palcach. Zlizuje ją, czując się winny. Ciszę przerywa ostry sygnał telefonu. Ilja zrywa się, szaleńczo gnając w stronę dźwięku. Odbiera. Kojący głos pana przerywa panikę, znika strach, znika cały świat. Wilkołak zamyka oczy, wsłuchując się w cudowne brzmienie. Och, jak dobrze.

Brzmi jak opis psa czekającego na właściciela i słusznie. Ilja Vincent Schneiders to pies, wilkołak, kundel swojego pana - Collina Jamisona. Jego Kurt. Należy do niego całym sobą, wydawać by się mogło, że całe życie spędził u boku łowcy. Tymczasem trwa to zaledwie jakieś cztery lata. Dla Ilji to już niemal wieczność. Wszystko przed Collinem zatarło się w jego pamięci. Jeszcze pięć lat temu Ilja należał do dużej watahy, żyjącej na obrzeżach Amsterdamu. Tam przyszedł na świat i tam dorastał u boku matki - samicy Alfa. Ojciec spieprzył przy byle okazji, widząc jak rewolucyjna okazała się jego partnerka. Miała niezwykłe plany opanowania miasta, chociaż nie mogła utrzymać w ryzach nawet dzielnicy. Skończyło się tak, że kiedy Ilja miał jakieś czternaście lat sprawa dotarła do zniecierpliwionych łowców. Wkroczyli, skutecznie wybijając całą watahę. W tej walce zginął jednak poprzedni pupil Collina  - Claude. Ilja napatoczył się łowcy ranny. Wyglądał też na dużo młodszego niż był - skutek niedożywienia. Jamison wziął go ze sobą i odesłał do starego znajomego - Manuela Larue. Tam Ilja doszedł do siebie, a zaraz potem rozpoczął brutalną naukę etykiety. Pierwsze, co z nim zrobiono, to złamano. Zniszczono go całkowicie, do szczętu namieszano w głowie, wypalono poczucie człowieczeństwa, zasady moralne, hierarchię wartości. Katowano go, ale tak, by nie uszkodzić nic ważnego, miał się przecież jeszcze do czegoś nadawać. Dopiero, gdy z nim skończono, wrócił Collin. Zastał Ilję w sytuacji, jakiej się spodziewał - skamlącego z bólu, o błędnym spojrzeniu, krwi zaschniętej we włosach i posiniaczonym ciele. Wtedy rozpoczął się drugi etap nauki. Wpajanie lojalności. Collin przynosił młodemu wilkołakowi jedzenie i wodę, przemywał jego rany, dbał, rozmawiał, zdobywał zaufanie. Zadziałało, jak u ulicznego psa, któremu ktoś poświęci choćby chwilę uwagi. Ilja łaził za Jamisonem jak szczeniak, był na każde zawołanie. Kochał go, został do tego stworzony na nowo. Wtedy nastąpił etap trzeci, nauka posłuszeństwa. Sama miłość nie wystarczyłaby łowcy, który potrzebował wiernego kompana, który nie zawahałby się przed żadnym rozkazem. Każde przewinienie było surowo karane, czy to fizycznie, czy psychicznie. Szybko okazało się, że to drugie działa znacznie lepiej. Ilja cierpiał, pozostawiony w odosobnieniu, potrzebował uczucia jak wody. Wpojono mu, że słowo Collina jest prawem i nie należy go lekceważyć. Pozostał wyczulony na wszystkie gesty swojego pana. Ostatnim etapem miał być trening fizyczny. Ilja nieźle walczył w psiej formie, ale w ludzkiej był kompletnie bezużyteczny, co natychmiast naprawiono. Zachęcany przez Jamisona rzucał się w wir treningów, nabierając mięśni, refleksu i, co najważniejsze, doświadczenia i wiedzy. Został tym, czego potrzebował łowca, zabójczą bronią.
W rękach Collina rzeczywiście jest niebezpieczny. Bezgranicznie posłuszny, nie rozważa, czy rozkaz ma sens czy nie, po prostu go wykonuje. Nie potrzebuje słów, wystarcza mu gesty. Kręgosłup moralny niemal u niego nie istnieje, został wyrzucony przez Manuela w trakcie łamania. Jeśli jego pan chce krwi, będzie ją miał, wilkołak zrobi wszystko, by go zadowolić. Próby przekupienia nic nie dają, pieniądze niewiele znaczą. Nie obchodzą go kobiety, nie odczuwa popędu seksualnego, nie szuka także romantycznego uczucia. Wystarcza mu relacja z Collinem. 
O ile w towarzystwie czy na usługach łowcy Ilja jest niebezpieczny, to bez niego jest jeszcze gorzej. Nie ma wtedy kogoś, kto mógłby nim pokierować, a to oznacza, że w sytuacji zagrożenia wybierze to, co uzna za rozsądne - atak. A przestraszyć go może cokolwiek. Samotny jest niebezpieczny dla otoczenia, nic go nie zahamuje, chyba że dobrze wymierzony pocisk.
Trudno powiedzieć coś konkretnego o jego charakterze, bądź co bądź nie ukształtował się sam. W sytuacji domowej, kiedy nie czuje się zestresowany jest łagodny jak owca, szuka ciepła i drugiej osoby. Lubi dzieci, ale woli zwierzęta, z którymi szybko nawiązuje kontakt. Zazwyczaj niepewny siebie, małomówny, rozgaduje się, gdy może porozmawiać z kimś o swoim hobby. Cieszy się prostymi sprawami, wystarczy dać mu ulubione żelki, by był zadowolony. Łatwo go także zawstydzić czy sprawić mu przykrość. Wystarczy jednak jedno strzelenie palcami jego pana i z potulnej, łagodnej owieczki wychodzi żądny krwi demon. Kiedy jego pan pracuje, a Ilja jest z nim, stara się zachowywać profesjonalnie, pilnuje się. Nieustannie czujny, czasem aż za bardzo. Po polowaniu potrzebuje czasu, by móc spokojnie zasypiać na dłużej i wyjść ze stanu czuwania.
Ma około 176 centymetrów wzrostu i optymalną budowę ciała. Obecnie wygląda zdrowo, kiedyś był dużo szczuplejszy. Pod skórą odznaczają się mięśnie, bo wysiłek fizyczny zdrowo działa na podziurawioną psychikę wilkołaka. Bladość cery podkreślają wiecznie podkrążone zielonkawe oczy i siniaki, które zazwyczaj znaczą jego ciało, czy to w wyniku fizycznej kary czy zdobyte w czasie polowań. Zdobył przez lata sporą kolekcję blizn, głównie na plecach, linii żeber i ramionach. Collin szczególnie lubi włosy Ilji, bo rzeczywiście, ich miękkość bywa zadziwiająca. Bez względu na starania, nigdy nie chcą się układać, tworząc malowniczą szopę. W psiej wersji jest w typie przedstawiciela rasy briard. Kudłaty i dosyć duży, bo wielkości owczarka niemieckiego, mógłby wyglądać groźnie, ale dzieci najwyraźniej uważają inaczej. Zachowuje cechy przedstawiciela tej francuskiej rasy - jest szybki, zwinny i umie korzystać z arsenału zębów.
Stosunki: 
Collin Jamison - łowca, jedyna osoba, którą Ilja kocha całym sercem i jedyna, której jest całkowicie oddany, właściciel Vincenta - to on nadał mu "pet name" - Kurt.
Manuel Larue - nauczyciel "etykiety" - to on złamał Ilję i pomógł Collinowi stworzyć go na nowo, Ilja jest mu posłuszny, ale boi się go

Ciekawostki: 
Jego marzeniem jest zobaczyć morze z bliska.
Fascynują go wodne stworzenia, szczególnie te duże.
Większość jego ubrań ma motywy ryb bądź wodnych ssaków - najczęściej rekinów i orek.
Nie toleruje czekolady.
Czytanie sprawia mu trudności. Z tego powodu woli audiobooki niż zwykłe książki.
Jego ulubionym autorem jest Mario Puzo.
Nie pije alkoholu, nie pali także papierosów.
Kiedy Collin wychodzi na dłużej, cisza w mieszkaniu czasem przytłacza Ilję. Lubi ją wtedy przerywać jazzem i delikatną w brzmieniu muzyka klasyczną.
Jego zwierzęca postać to pies rasy briard.
Jego "pet name" to Kurt, nadał mu jest Collin, by chwalenie było bardziej efektywne. Jeżeli chce go zganić, mówi do niego Vincent. Ilja jest emocjonalnie nienacechowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz