28 lip 2017

Od Josepha do Clarie

Zatapiam twarz w poduszce. Krzyczę. Nic mi na te krzyki nie odpowiada. Tylko cisza i cisza. Przewracam się na plecy, biorę jeden głęboki wdech. Znów czuję jak bardzo siebie nienawidzę. Zniknę, już niedługo. Za dużo bezsennych nocy i dni w których miotam się w szale po pokoju. "Potrafisz tylko psuć pierdolony szkodniku" - to słowa ojca. Pamiętam je, a potem głos mamy: "Noah uspokój się! Nie mów tak!". Miał nie mówić prawdy? Przecież kłamstwa są złe, mamo. Sama tak mówiłaś. A prawda była istotna. Mrugam kilka razy. "Pieprzony potwór" - rozbrzmiewa w mojej głowie. Słyszę jak małe krople deszczu uderzają wolno o parapet. Wsłuchuję się w ten rytm i zamykam oczy. Jednak znów sobie wszystko uświadamiam. Ręce mi się trzęsą, cholera. Miliony myśli zalewa mój umysł, czuję się jak grzebany w ziemii. Tabletki, gdzie one są? A co jeśli nie starczą? Jest jeszcze heroina, tylko do krytycznych momentów. Nie kłam, kurwa. Heroinę zażywasz niemal codziennie. Głośny wdech i wydech. Zaciskam palce. Podrywam się dziko z łóżka. Niemal wpadam na biurko, prędko otwieram każdą szufladę, aż w końcu mam pigułki na dłoni. Znak kota na szczęście, nie zastanawiam się, szybko je łykam. Stoję jeszcze chwilę, następnie udaję się na swoją dwuosobową kanapę. Zastygam w pozycji siedzącej i wpatruję się w ciemną przestrzeń przed mną. Stolik do kawy wykonany z drewna orzechu amerykańskiego zarysował się w mroku. Słyszałem ciche tykanie zegara, tik-tak. Zaczynałem odczuwać lekką suchość w ustach i rosnące szczęście. Czułem się dobrze, już było lepiej. Deszczyk ustał. Powstałem, nałożyłem buty oraz bluzę z kapturem koloru żółtego. Wyszedłem z mieszkania. Wylazłem na ulicę, do moich nozdrzy od razu dotarł zapach wilgoci. Zacząłem mijać neonowe szyldy oraz różnych ludzi, nie było jeszcze późno. Gwar i szmery wbijały się do mojej głowy. Ktoś szturchnął moje ramię, uśmiechnąłem się i obróciłem za tą osobą głowę. Kobieta, całkiem wysoka, na niskich obcasach i w niebieskie sukience, ładna blondynka. Posłała mi uśmiech, następnie zniknęła wśród innych przechodniów. Każdy kolor ulicy wyostrzał się i przyciągał moją uwagę. Dźwięki przybrały inny wyraz niż zawsze. Jakby nasza planeta zaczęła szybciej się obracać, świat wirował, jak płatki śniegu zimą podczas ich mroźnego tańca.
~~~~~~~~~
Otworzyłem powoli oczy. Światło tak cholernie raziło. Poczułem spore zmęczenie, następnie uderzył ból głowy. Leżałem na podłodze w swoim mieszkaniu. Przynajmniej tu jakoś trafiłem. Wolno wstałem, wziąłem szybki prysznic. Chłodne krople zadziałały orzeźwiająco, a także kojąco. Ubrałem czyste ubrania, czarną koszulkę oraz ciemnoszare spodnie. Zrobiłem sobie kawę i przeszłem z nią do pokoju dziennego. Sprawdziłem godzinę. Osiem minut po szóstej rano. Jęknąłem cicho. Rozejrzałem się po pokoju, ranne słońce wskazało mi plany.
- A więc tu są...- mruknąłem i upiłem łyk napoju.
Należałoby je przejrzeć. Uczyniłem to. Szybki przegląd i wiem już na czym stoję. Głowa dała o sobie znać, nie będę marnował dnia przez ból. Zacząłem szukać leków przeciwbólowych. Wszędzie pusto, zirytowałem się. Strąciłem kubek, rozbił się. Zaklnąłem pod nosem. Tylko tego brakowało. Posprzątałem i wróciłem do planów. Trudno było mi się skupić, lecz kilka udało mi się ogarnąć. Uznałem, że pójdę po leki do apteki. Zarzuciłem bluzę. 
A teraz stałem i wpatrywałem się w dłoń kobiety na której były tabletki.
- Dziękuję - odparłem, wziąłem tabsy. Połknąłem kilka, rozluźniłem się. Przetarłem dłonią twarz. W moim środku zapanował pozorny spokój - Jestem Joseph. Joseph Shaw.
- Clarie Géroux - przedstawia się - Dlaczego wziąłeś te słabe?
- Sam nie wiem, te są bez recepty, a potrzebowałem czegoś pilnie na ból mojego łba - odpowiedziałem.
- Rozumiem.
Spoglądamy na siebie. Kobieta jest bardzo ładna. Była wspaniale ubrana. Zaintrygowała mnie. Miałem chęć ją poznać. Słuchało mi się jej nadzwyczaj dobrze. Wsłuchiwałem się. Nie były to tylko płynące słowa, docierały do mnie i to było coś czego dość dawno nie czułem. Zainteresowanie.
- Może się lepiej poznamy? - zaproponowałem - Kawiarnia? Może spacer?
Kobieta analizowała moją propozycję. Podwinąłem rękawy bluzy i oczekiwałem.



Clarie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz