- Mogą Ci się przydać - powiedziała a ja się rozpłynąłem. Jej głos pewnie mógł leczyć raka. Ale jednocześnie przekrzywiłem głowę, marszcząc brwi. Na ten widok jeszcze bardziej się uśmiechnęła.
- Masz wąsy z pianki - zaśmiała się a ja strzeliłem facepalma. Nieśmiało wziąłem proponowane chusteczki i wytarłem twarz.
- Lepiej? - spytałem.
- Od samego początku było dobrze, ale tak, lepiej - powiedziała i puściła mi oczko. Nieomal się zakrztusiłem własną śliną.
- Więc, co tutaj robisz? - spytałem gdy odzyskałem kontrolę nad swoim ciałem. Come on. Atrakcyjna kobieta. Podrywająca mnie. To nie mogło się dziać naprawdę.
- Facet mnie wystawił, więc szukam alternatywy - westchnęła i oparła łokcie na barze. Co za baran ją wystawił?! Ją?! Zagryzłem wargę.
- Czy spełnię wymagania jeśli postawię ci drinka? - spytałem instynktownie, a jej oczy zabłyszczały radośnie.
- Już je spełniasz - powiedziała i nachyliła się w moją stronę. - Ale drinkiem nie pogardzę - uśmiechnęła się. Przełożyła nogę, opierając ją na kolanie, "niechcący" ocierając ją najpierw o mnie. Ponownie zawołałem barmana, który nagle chyba zachęcony obecnością mojej towarzyszki, szybciej rozlał zamówione dwa kieliszki wódki, uśmiechając się obleśnie. Wznieśliśmy toast i wypiliśmy drinki, patrząc na siebie porozumiewawczo.
- A ty co tutaj robisz? - zapytała, krzywiąc się jeszcze lekko pod wpływem alkoholu. Moja mina pewnie nie wydawała się zbyt szczęśliwa, gdy to usłyszałem. Przełknąłem jednak godność.
- Siostra mnie wyrzuciła z mieszkania - przyznałem się a ona się zaśmiała.
- Poważnie? - zmrużyła oczy rozbawiona a ja pokiwałem głową.
- Jak coś to mam puste mieszkanie, nie tak daleko stąd. Z dala... - tu zapauzowała i rzuciła ostentacyjne spojrzenie w stronę barmana. - Od pewnych dokuczliwych rzeczy - westchnęła i spojrzała na mnie pytająco. Wyciągnąłem portfel i położyłem na ladzie należność za nasze napoje, przesuwając je w stronę barmana. Wstałem i podążyłem za kobietą, która już kierowała się w stronę wyjścia.
***
Lucy, bo tak nazywała się kobieta, wyciągnęła klucze i otwierała drzwi. Stałem za nią, czekając aż wpuści mnie do środka. Po chwili mieszkanie było już otwarte a ona zapraszała mnie wewnątrz. Wszedłem, a moim oczom ukazało się schludne, ładnie umeblowane mieszkanie. Kobieta stanęła przede mną.
- Masz ochotę na coś do picia? - zapytała a ja pokręciłem głową.
- Nie, raczej nie - odpowiedziałem robiąc krok do przodu.
- Jesteś pewien? Wyglądasz na spragnionego - stwierdziła, także podchodząc bliżej i kładąc dłonie na moich ramionach. Oparłem dłonie na jej biodrach. Już nie siliłem się na odpowiedź, po prostu pocałowałem ją, kończąc te wszystkie nieszczęsne flirty. Dzieci są w tym lepsze od nas. Od razu odpowiedziała, a ja czułem przyjemne mrowienie, rozchodzące się po całym moim ciele. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, na co zareagowała mrukiem rozkoszy. Czułem, że kolana pode mną słabną i przeklnąłem. Nie było to w pozytywnym sensie. Odsunąłem się od niej i spojrzałem na nią rozczarowany.
- Sukkub? Serio? - spytałem zawiedziony a ona zdmuchnęła włosy z twarzy i przygryzła wargę. Jej mina także nie była zbyt zadowolona.
- Bardzo Ci to przeszkadza? - popatrzyła na mnie prosząco a ja spojrzałem na nią skonsternowany. Jej smukłe palce zaczęły się bawić guzikami mojej koszuli. Westchnąłem.
- W sumie to nie - rzuciłem i znów pochyliłem się do pocałunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz