28 sie 2017

Od Anthony'ego do Mai

Zmywałem akurat naczynia w restauracji ojca, gdy na kuchnię wpadła Iris i rzuciła mi się na szyję. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią skonfundowany.
- Zgodziła się! - krzyknęła i zaczęła podskakiwać podekscytowana. Przekrzywiłem głowę, wycierając dłonie w ręcznik papierowy, żeby pozbyć się piany.
- Kto? Tamta fotografka? - spytałem a siostra pokiwała radośnie głową. Zrobiłem nadąsaną minę.
- A miałem nadzieję, że się nie zgodzi - skomentowałem, za co dostałem kantem dłoni w głowę.
- Wredne! - rzuciła rozeźlona kobieta. - Poza tym, to nie wszystko! - uśmiechnęła się złośliwie. Przewróciłem oczyma.
- Więc? Co jeszcze? - zapytałem a ona odwróciła się i zaczęła iść w kierunku sali.
- Odpowiem, jak dostanę jakiś dobry makaron! - odpowiedziała a ja westchnąłem. Poprosiłem Marco o ugotowanie dodatkowej porcji makaronu, tymczasem dokończyłem zmywanie i zająłem się przygotowywaniem sosu. Po jakichś 20 minutach szedłem z dwoma gotowymi porcjami penne al pollo della casa - czyli po prostu penne z kurczakiem, pieczarkami i sosem śmietanowym, wiedząc, że to było ulubione danie Iris. Zawsze jej je przygotowywałem w domu.Wypatrzyłem ją siedzącą przy dwuosobowym stoliku tuż przy wejściu. Postawiłem talerze po obydwu stronach blatu i usiadłem naprzeciw niej. Sięgnęliśmy po widelce, Iris poprosiła jeszcze Annikę, studentkę, która dorabiała u nas jako kelnerka o colę.
- To co jeszcze chciałaś mi powiedzieć? - spytałem kobietę z pełnymi ustami makaronu. Rzuciła mi wredne spojrzenie.
- Nie mów jak przeżuwasz - westchnęła. - Ta fotografka chyba ma wątpliwy gust - odpowiedziała a ja przekrzywiłem głowę.
- Czyli jednak nie chcesz z nią współpracować? - skołowałem się a ona pokręciła głową.
- Nie, chyba TY ją zaintrygowałeś, bo w swoim mailu pytała o ciebie - powiedziała z dziwnym uśmieszkiem a ja zdziwiłem się. Mój mail był dziecinny i miał tylko zdenerwować Iris. Na serio kogoś zainteresował?
- O co dokładnie pytała? - zaciekawiłem się. To było... Dość nieoczekiwane.
- Sam zobacz - powiedziała i wyciągnęła telefon, włączając maila. Gdy ja wziąłem urządzenie ona zajęła się jedzeniem spoglądając na mnie ciekawie. Zacząłem czytać odpowiedź fotografki. Miała na imię Maya? Ładne imię. Doszedłem do momentu z pozdrowieniami i podniosłem brwi zaskoczony. Kobieta na serio mogła mieć wątpliwy gust. Ale temat albumu, o którym wspomniała był ciekawy, zwłaszcza dla mnie, kogoś komu zdarzało się współpracować z łowcami. Wiedziony tą ciekawością otworzyłem załącznik. Zdjęcie, które mi się ukazało sprawiło, że od razu odwołałem słowa o wątpliwym guście. Współpraca z Iris raz na jakiś czas nauczyła mnie jak odróżniać dobrą fotografię od złej a ta była... Świetna? Trudno mi było znaleźć dobre słowo. Wróciłem zaraz do czytania maila, bo zauważyłem wcześniej, że było tam coś więcej. Przeczytałem te post scriptum i znów się zdziwiłem. Chciała ze mną rozmawiać? Na serio? Ze mną? Podszedłem do tego nieco scpetycznie. Uwielbiam poznawać nowych ludzi, ale niekoniecznie przez internet. Zawsze lepiej się rozmawiało normalnie. Jeśli już spotkałem kogoś, kto mnie zainteresował, podawałem mu swojego skype'a. Nie dość, że chat był wygodny, to gdy relacja wkraczała na wyższy poziom można było ją kontynuować przez połączenia głosowe, albo nawet wideo, bez podawania swojego numeru, ani lokacji. To było dość wygodne, zwłaszcza, że Anthony miał parę złych doświadczeń, nie będąc wystarczająco ostrożnym przy takich znajomościach. Więc i na to zdecydował się teraz. Otworzył nowego maila i zaczął pisać.

Witam,
z tej strony znów Anthony. Cieszę się, że udało mi się Panią przekonać, na tak wątpliwą współpracę. Mam nadzieję, że będzie ona owocna.
I mimo tego, że moja siostra namiętnie mnie wykorzystuje, oczywiście znajdę chwilę na rozmowę, zwłaszcza, jeśli odbędzie się ona przez skype'a, do którego pozwolę sobie dodać moją nazwę - CupcakeDad (proszę mnie za nią nie oceniać). 
Będę z niecierpliwością czekał na odpowiedź z Pani strony. 
Sprzedany już przez Iris, osobisty niewolnik
Maya? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz