9 sie 2017

Od Dimityra do Lunaye

- Więc pewnie nie mam, co liczyć na poranną kawę? - spytałem się dziewczyny, robiąc maślane oczka.
- Jeśli pomożesz mi pościągać zasłony, coś załatwię - odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. Przytaknąłem jej twierdząco głową. Dziewczyna puściła swojego husky, który o dziwo nie podbiegł od razu do mnie, bo udał się za swoją panią, która poszła za ladę.
Musiałem przyznać, że ta blondynka była nawet bardzo ładną kobietą, może nie do końca w moim stylu, bo nie przepadałem za Azjatkami, ale nie można było powiedzieć, że była brzydka. Swoje jasne włosy miała upięte w koka na części ciemieniowej głowy, do tego kilka długich kosmyków spadało jej na twarz, musiałem przyznać, że jej tak pasowało.
Kiedy już wróciła jej pies wskoczył na moje nogi z wyciągniętym jęzorem, przy okazji mocząc śliną moje nowiutkie spodnie. Co za... Pogłaskałem urwisa po łbie, na co zamerdał ogonem.
- Latte czy cappuccino?  A może zwykła czarna? - spytała się jego właścicielka.
- Zwykła - odpowiedziałem i zepchnąłem psa na ziemię, by się na mnie tak nie uwieszał. Może i nie był jakiś ciężki, a takie głaskanie mi nie przeszkadzało, to jednak moje spodnie zdecydowanie na tym ucierpiały - całe mokre od śliny psa, bue. - To które zasłony mam ściągnąć, by pomóc panience w opałach?
- Bardzo śmieszne - zachichotała. - Najlepiej wszystkie, bo i tak muszę je wyprać - wzruszyła ramionami.
- Aye, aye, księżniczko! - zasalutowałem z śmiechem.
- Tylko nie księżniczko - wywróciła oczami. - A jak już skończysz, czekać na ciebie będzie nagroda.
- Nagroda, powiadasz - nachyliłem się w jej stronę i sugestywnie poruszyłem brwiami. - Lubię takie nagrody.
- Zboczeniec - burknęła pod nosem, ale nic więcej nie powiedziała. Ja wziąłem się za ściąganie zasłon, a blondynka gdzieś poszła. Jako że nie były one wysoko uwieszone, nie musiałem wchodzić na żadne krzesło, czy coś, za to gdyby ta Azjatka się za to wzięła, musiałaby z takowej pomocy skorzystać, w końcu była dość niska. Może nie jakoś specjalnie niska na tle reszty kobiet, jednak w porównaniu do mnie była zdecydowanie niższa.
- A tak w ogóle, to jak masz na imię, księżniczko? - zagadnąłem do Azjatki w czasie ściągania zasłon.
- Lunaye Monwarre jestem, a ty?
Odwróciłem się w stronę blondynki i ukłoniłem w pasie.
- Dimityr - powiedziałem. - Dimityr Sokolov do usług, panienko! - ostatnie zdanie rzekłem z śmiechem.
- Rosjanin? - spytała się po moim krótkim przedstawieniu. - W sumie słyszałam twój akcent, ale nie mogłam zagadnąć, z którego to państwa są. Dla mnie z Europy Wschodniej wszystkie brzmią tak samo.
- Też mi coś - prychnąłem i wróciłem do roboty. - Z Bułgarii jestem, południowo-wschodnia Europa, Bałkany, Morze Czarne i tak dalej. Ale tak, w cyrylicy też piszemy.
- Nie dość, że mam przystojnego pomocnika do roboty, to jeszcze pouczy mnie geografii - zaśmiała się, szczerząc zęby.
- Przystojnego, powiadasz, księżniczko - odwróciłem głowę w jej stronę i po raz drugi sugestywnie poruszyłem brwiami, na co ona pacnęła się otwartą dłonią w czoło.
- Imię też posiadam, dopiero co ci je podałam, a poza tym, nie łap tak za słówka.
- Księżniczka do panienki Lunaye lepiej pasuje, niż po imieniu - wziąłem do ręki ściągniętą już trzecią zasłonę, złożyłem w kostkę i położyłem na blacie jakiegoś stolika na kupce, gdzie dałem wcześniejsze dwie sztuki. Oparłem się łokciem o mebel i spojrzałem na Azjatkę. W dłoni trzymała już dwa kubki, z których wylatywała ciepła para. Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu i podszedłem do blondynki.
- Jeszcze nie, dostaniesz, jak pościągasz wszystkie zasłony - odparła Lunaye widząc, jak próbowałem wziąć z jej ręki kubek.
- Toć to jest szantaż - powiedziałem dramatycznym głosem, przystawiając dłoń do ust, jak to robią prawdziwe damy! - To jest karalne!
- Oczywiście - uśmiechnęła się szeroko. - A teraz marsz do pracy - ton jej głosu był aż nadto przesłodzony... Mam nadzieję, że moja kawa nie miała równie dużej ilości cukru.
Mruknąłem kilka niemiłych słów pod nosem, o tym, jak to w zachodnim świecie niemiło traktuje się gości, w końcu klient nasz pan i o tym, że to jest zwykłe wyzyskiwanie biednego emigranta z Europy Wschodniej, by po tych kilku bluzgach móc wrócić do roboty.

Lunaye? Wiem, że krótkie, ale ciii~
I w ogóle tyyle dialogu D: To do mnie nie podobne xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz