7 sie 2017

Od Timma do Leann

Zostałem sam z wciśniętym w moje ręcę słoikiem zawierającym ciastka. Przyjrzałem się żółwiowi z jaskrawym balonikiem, delikatnie się uśmiechnąłem. Odstawiłem słodkości na najbliższy stolik, podszedłem do niego, przykucnąłem i leko pogłaskałem go po skorupie. Była chłodna i szorstka. Czułem się dzwinie. Wepchnięty do mieszkania Leann przez nią samą. Wyprostowałem się.
- Widzę,  że Mozart cię zaciekawił - kobieta wróciła.
- Tak - odpowiedziałem.
Odwróciłem się w jej stronę.
- Ale ciastek nie tknąłeś - przekrzywiła lekko głowę spoglądając na słoik.
- Tak jakoś...wyszło - wzruszyłem ramionami.
- Może potem się skusisz.
Rozejrzałem się. Przez myśl przebiegła mi ucieczka. Szybko ją odtrąciłem.
- Zobaczy się - odparłem.
Naszła mnie myśl o buteleczce alkoholu, o kilku także...nie, nie teraz.
- Czym się interesujesz? - spytała mnie.
- W sumie to niczym ciekawym...jeśli nie ma mnie w pracy to przesiaduję u siebie, nie mam zbyt wielu przyjaciół - uśmiechnąłem się nerwowo - Gram na pianinie, a tak to zajmuje się głównie pracą.
- Kiedyś coś mi zagrasz - powiedziała.
- No dobrze - spojrzałem na Leann.
Miała wciąż wilgotne włosy, lecz twarz była promienna. Od kobiety biło optymizmem, który mi się udzielał. Przypomniała mi o mojej dawnej dziewczynie. Więc wyobraziłem sobie kobietę w mojej bluzie. Gdy uświadomiłem sobie co dzieje się w mojej głowie skarciłem siebie w myślach i uśmiechnąłem się lekko do Leann.
- Pracujesz jako...? - przekręciła lekko głowę.
- Jako zastępca komendanta policji - odparłem szybko - A ty?
- Hotelarstwo - rzuciła.
- To chyba ciekawe.
- Czasem bywa ciężka - powiedziała.
- Moja też potrafi dać w kość - odparłem.


Leann? c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz