13 sie 2017

Od Leann do Timma

- Ale jaka super! - westchnęłam, zachwycona.
Mężczyzna uniósł brwi.
- No bo... Ja się użeram z gośćmi, ścielę łóżka, latam z mopem. A ty ścigasz przestępców, masz broń, możesz jechać na sygnale!
Spojrzałam na Timma, omal nie skacząc z zachwytu.
- Powiedzmy, że nie zawsze to tak wygląda. Papierkowa robota - uśmiechnął się lekko.
Machnęłam ręką.
- Ale te wybuchy, pościgi, emocje! Takie suuuupeeeer...
Podniosłam Mozarta z podłogi, uderzając się przy okazji balonem w twarz. Żółw kompletnie mnie zignorował.
- Podpiszesz mi się na żółwiu, Batmanie? - spytałam, z kompletnie poważnym wyrazem twarzy.
Tego nie wytrzymał i zaśmiał się, widząc moją minę.
- Mogę się mu podpisać na baloniku. Bo nie ma koszulki.
- Świetnie! To ja pójdę po mazak - odstawiłam zwierzaka na podłogę i pognałam po mazak.
Wróciłam po chwili, z listkami staranowanej domowej roślinki we włosach.
- Pisz! - podałam mu marker.
Posłusznie złożył na jaskrawym baloniku podpis.
- Z numerem telefonu, Batmanie - dodałam, uśmiechając się szelmowsko.
- W jakim celu, obywatelu?
- W razie nagłego ataku wrogich jednostek!
Zadowolona z wyniku odebrałam marker i przyjrzałam się balonikowi.
- Napiszę do ciebie, to będziesz miał okazję mi jeszcze zagrać - uśmiechnęłam się pogodnie.
- Teraz nie będę cię dłużej zatrzymywać. Odprowadzę cię kawałek i pójdę do sklepu.  I zrobię ciastka! Pewnie je spalę, jak zwykle, ale brat i tak zje trochę, bo nie będzie chciał, żeby się marnowały i będzie udawał, że mu smakuję, ale ja i tak wiem, że nie, bo to czysty węgiel jest - paplałam.
Timm przytakiwał mi z uśmiechem - całkiem dobry objaw. Większość uciekałaby już w podskokach. Zostawiłam go na skrzyżowaniu z kolejną obietnicą napisania i pobiegłam do sklepu. Wróciłam szczęśliwa, kto by pomyślał, że przecena mąki może dać tyle radości.
W domu zastałam brata. Pochylał się nad balonikiem Mozarta.
- Dlaczego nasz żółw jest podpisany? - spytał.
- Długa historia.

Timm?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz