21 sie 2017

Od Louise do Alexa

Uniosłam dłoń do ust, chcąc instynktownie zamaskować zaskoczenie, które mnie ogarnęło. Co prawda byliśmy razem już bardzo długo, ale nie spodziewałam się, że Alex zrobi kolejny krok. Ja sama przestałam naciskać na ruszenie dalej, zostawiając ten fakt partnerowi.
- Alex... - szybko wytarłam łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach.
Nie rozpłacz się, nie rozpłacz.
- Louise - uśmiechnął się, widząc moje wzruszenie. - Mieliśmy wiele wspólnych wzlotów, zdarzały się także małe upadki, jednak prawdziwej miłości to nie przeszkadza... Kocham cię Louise, najbardziej na świecie. I mam teraz jedno pytanie, Czy... czy wyjdziesz za mnie?
Wtedy już brakło mi sił na powstrzymywanie kolejnych łez.
- Boże, tak. Oczywiście, że tak - kiedy Alex wstał, wtuliłam się w niego, wiedząc, że jego bliskość pomoże mi się uspokoić. Zawsze tak było. I dokładnie tak jak się spodziewałam, po chwili mogłam już normalnie i bez zacinania się mówić. Mężczyzna wsunął pierścionek na mój palec z rozczulającą delikatnością, a kiedy upewnił się, że pasuje idealnie, pochylił się w moim kierunku, zbliżając nasze usta do siebie.
- Mam nadzieję, że ci się podoba - uniósł lekko brwi, a ja przytaknęłam w milczeniu. Dosłownie nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Znowu czułam się jak zakochana nastolatka, a brak kontroli nad uczuciami był dla mnie czymś męczącym i magicznym zarazem.
Wspięłam się na palce, składając na wargach Alexa czuły pocałunek.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, szybkim ruchem ścierając ze swoich policzków tusz, który spłynął razem z łzami.
W tamtej chwili żałowałam, że nie wybrałam czegoś elegantszego niż jasnoszara bluza i zwykłe spodnie, chociaż ciążowy brzuszek i tak uniemożliwiał mi wciśnięcie się w sukienki, które zazwyczaj nosiłam. Na zdjęciach zrobionych przez Alexa, wyglądałam pewnie koszmarnie.
- To ja dziękuję, Lou - położył dłonie na moich policzkach, muskając ustami moje czoło.
- Chcesz się teraz targować? - nie mogłam powstrzymać krótkiego parsknięcia.
- Skoro tak ci na tym zależy - odpowiedział tym samym żartobliwym tonem, odgarniając mi z twarzy niesforny kosmyk.
Sięgnęłam dłonią do brzucha, czując lekkie kopnięcie i skrzywiłam się lekko.
- Bardzo tu pięknie, ale ktoś tu najwyraźniej nie jest typem romantyka i najchętniej usadziłby matkę na kanapie - uśmiechnęłam się przepraszająco do Alexa, który skinął głową, splatając nasze palce i kierując nas ku wyjściu.

Alex?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz