17 sie 2017

Od Timma do Leann

Ruszyłem wolnym krokiem. Otaczany zapachem ulicy. Nie mieszkałem wcale tak daleko. Jutro cały dzień zapewne w pracy. Nie miałem ochoty tam iść. Poczułem jakieś zmęczenie, nie fizyczne lecz psychiczne. Mijałem przycięte drzewka, trawniki, ładnie pomalowane płoty lub piękne budynki. Wszystko było tak żmudnie dopracowanie, ludzie istoty chciwe, chciały się tym popisać, pokazać swoją klasę i piękno, którego w ich sercach brakuje. Wiem, nie powinienem oceniać wszystkich z góry.Wróciłem do mieszkania. Od razu usiadłem na krześle i przetarłem twarz. Ciemność oraz duszność. Milimetry nad piekłem. Okna prawie wiecznie zasłonięte. A w głowie wciąż rozbrzmiewał mi głos Leann, był uroczy. To jak nazwała mnie batmanem, miałem wrażenie, że ona widzi inaczej niż ja i chciałbym także zobaczyć skrawek tego świata z jej perspektywy. Ale nie nadaję się, wiem to. Nie potrafię być przyjacielem, a tym bardziej osobą, którą można kochać. Już raz zawiodłem, to starczy. Zacisnąłem pięści, westchnąłem cicho. Ma mój numer, to prawda, ale sam nie wiem. Podszedłem do szafki i wyjąłem z niej broń, obejrzałem ją dokładnie. Wystarczyło przystawić do skroni i nagle bum! Nie ma mnie. Wydaje się, że to dobra opcja. Mój telefon zabrzęczał, podniosłem głowę. Odłożyłem pistolet i szybko chwyciłem komórkę. SMS - otworzyłem go. "Hej! Tu Leann! Jak mówiłam to spiekłam te ciasteczka, są jak węgiel, ale Leon i tak zjadł trochę". Uśmiechnąłem się delikatnie i pokręciłem głową. Odpisałem z zapytaniem o samopoczucie i plany na jutro. Przysiadłem przy pianinie. Zaraz otrzymałem wiadomość. "Jest dobrze, a jutro praca, a potem...nie wiem, zobaczy się, a jak u ciebie? Co tam porabiasz? Odpisz i poczekaj chwilę, bo Leon mnie o coś męczy". Przejechałem wzrokiem po pianinie. "Zaraz będę grał, u mnie jest", tu się zatrzymałem, "jest w porządku". To nie była prawda, ale mniejsza. Odłożyłem telefon, delikatnie dotknąłem pianina. Wziąłem głęboki wdech. Już zamierzałem zacząć, gdy telefon znowu dał o sobie znać. "Chciałabym posłuchać jak grasz". Szybko odpisałem bez większego namysłu: "To do mnie zadzwoń". Po chwili rozbrzmiał dźwięk mojego dzwonka. Odebrałem.
- Heej - powiedziałem przeciągle.
- Cześć Timm! - zapiszczał wesoły głos Leann.
- Zaraz zaczynam - odparłem.
- O! Super! To czekam!
- Masz jakieś życzenie co do utworu? Może lubisz jakiś konkretny? - zapytałem i zacisnąłem zęby.
- Daj mi chwilę...
Oczekiwałem w lekkim stresie, sam nie wiem dlaczego. Kiedyś być może skomponuję coś własnego, ale nie teraz, jestem słaby. Rozejrzałem się po pokoju. Zamknąłem oczy i wsłuchałem w ciszę. Towarzyszyła mi codziennie, miło było z kimś porozmawiać przez telefon, w końcu od dość dawna.
- Leann pójdę po wodę dla siebie, poczekaj chwilę - powiedziałem i ruszyłem do kuchni.
Chwyciłem pierwszy lepszy kubek. Nalałem wody z kranu i upiłem łyk, następnie wróciłem przed pianino.
- Timm? - usłyszałem jej głos.
- Jestem, jestem, to jak co mam zagrać?
Wypiłem wodę, a następnie odstawiłem kubek.



Leann?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz