14 wrz 2017

Od Michaela do Felixa

Spojrzałem na Felixa stojącego w moim progu i uśmiechnąłem się szeroko. Gdy rozmawialiśmy wszedł przez próg. Stałem przez chwilę, obserwując go, gdy zdejmował kurtkę i buty, w między czasie "dyskretnie" rozglądając się. Nasz dom był zagracony. To ten rodzaj przyjemnego zagracenia. Po prostu czuć, że ktoś tu żyje. Do przedpokoju zaraz przyleciał Percy zerkając zaciekawiony na Felixa.
- Cześć. Jakim cudem jesteś aż tak zdesperowany żeby tu przychodzić? - spytał a ja poczułem nagłą ochotę kopnięcia go. Cudem pohamowałem emocje. Mocno się dzisiaj starałem, nie chciałem żeby nagle przed nosem Felixa wyrósł ogromny kaktus. Chłopak zaśmiał się tylko.
- Obiecał mi oglądanie fajnego filmu - powiedział, wskazując na mnie kciukiem. - Choć nadal mam poważne wątpliwości co do tego wszystkiego - uśmiechnął się szelmowsko a ja przewróciłem oczyma.
- Percy - przedstawił się i podał rękę Felixowi z uśmiechem uznania. Chłopak oficjalnie stał się ulubieńcem brata. Wszyscy poprzedni faceci, którzy przychodzili do nas traktowali go jako tylko dzieciaka, co go okropnie bawiło. Felix uścisnął jego rękę, wysyłając mu spojrzenie zwiastujące kłopoty. Wiedziałem już, że stworzą koalicję przeciwko mnie. Na szczęście, albo i na nieszczęście przerwali to rodzice, którzy też się wtłoczyli do pomieszczenia.
- Ktoś przyszedł do Mikeya? To jakieś święto? - zdziwiła się mama. Widząc Felixa uśmiechnęła się szeroko. Wysłała mi spojrzenie. Podobał jej się. Tata stał w tyle obserwując tylko reakcję żony. Mama się znała najlepiej, więc zwykle ufał jej opinii. Felix chyba nie wiedział jak zareagować na ten nadmiar uwagi. Pokazałem mamie język.
- To Felix, kolega ze szkoły - powiedziałem szybko. Chyba powinienem był ich uprzedzić. Niestety, nie oznaczałoby to, że byliby chociaż bardziej znośni.
- Chcesz coś do picia? Albo może jesteś głodny? - spytała ignorując mnie całkowicie. Felix pokręcił tylko głową z uśmiechem.
- Nie, dziękuję - odpowiedział uprzejmie. Rzucił mi zakłopotane spojrzenie, a ja czułem, że policzki mi zapłonęły. Wyglądał uroczo.
- Może ucieknijmy już na górę? - zaproponowałem, spotykając się z rozczarowaniem rodziców. - Nie zamierzam wam dawać pastwić się nad nami - westchnąłem a Felix rozluźnił się. Uśmiechnąłem się przepraszająco. Odpowiedział kiwnięciem głowy. Po minucie byliśmy już na górze.
- Ale nie zamykajcie drzwi! - usłyszeliśmy krzyk mamy i zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Zaciągnąłem Felixa do pokoju i mimo wszystko zatrzasnąłem drzwi.
- Cholerny świecie, zero odpoczynku - warknąłem a Felix się roześmiał. - Nie śmiej się! - westchnąłem i padłem na łóżko. Kolega zaraz usiadł obok mnie.
- Zazwyczaj nie są aż tak okropni. Ale w sumie dawno nie było u mnie żadnych kolegów, częściej przyprowadzałem chłopaków - przewróciłem oczyma, a Felix zrobił nieco zaskoczoną minę. Modliłem się tylko o to, żeby go to nie odstraszyło. Po sekundzie uśmiechnął się leniwie.
- Mój ojciec nie wie czy przyprowadzam kogokolwiek do domu, co dopiero nie wie o tych wszystkich chłopakach... Ani co z nimi robię... - zaintonował z zaciekawionym uśmiechem a ja zakrztusiłem się śliną. Że co?! ŻE KURDE CO. Okej. Okej. Żyję. Oddycham. A Felix śmieje się z mojej reakcji. Musiałem przypominać pomidora. Już mało mnie zdziwiło, że jest gejem. ALE TO OSTATNIE ZDANIE MÓGŁ SOBIE ODPUŚCIĆ. Obrazy, które pojawiły się w mojej głowie... Oh, boże przenajświętszy. Westchnąłem głęboko. Felix otarł łzę w kąciku oka, ledwo opanowując swój śmiech.
- Po prostu włączę ten film - wymamrotałem, biorąc laptopa w dłonie. Rzuciłem chłopakowi poduszkę, "przypadkowo" trafiając w twarz. Oparł się o ścianę, a ja po chwili usadowiłem się tuż obok niego, stawiając komputer między nami.
- Nadal nie wiem jakim cudem jeszcze tego nie widziałeś. Laura była na tym w kinie ze trzy razy - powiedziałem.
- A ty razem z nią? - spytał patrząc w skupieniu na ekran.
- Raz udało mi się uciec - zaśmiałem się, po chwili również zwracając uwagę, na pojawiający się obraz. Walczyłem z ochotą na to, by oprzeć głowę na jego ramieniu, tak jak zawsze robiłem to oglądając filmy z Laurą. Po sekundzie głowa chłopaka wylądowała na moim barku, co mocno mnie rozproszyło. Spojrzałem na niego, uśmiechając się. Też oparłem o niego głowę, rozkoszując się jego ciepłem.
***
Gdy dwudziesty raz Percy zajrzał do mojej sypialni, poczułem, że lada chwila wybuchnę.
- Mama wysyła cię na zwiady? - spytałem, a nastolatek pokiwał głową. Felix delikatnie zachichotał.
- Masz coś przeciwko, żeby młody dołączył do nas? - zapytałem go, a chłopak pokręcił głową. Percy rzucił się na łóżko obok mnie. 
- W końcu będzie spokój - mruknąłem, czując, że oboje postanowili pstryknąć mnie w bok. Westchnąłem ciężko.
***
- Tamten wybuch był niesamowity! - podekscytował się Percy a Felix pokręcił głową, ściskając w dłoniach laptop z zakończonym już filmem. Oczy mu się szkliły. 
- DLACZEGO ONI NAM TO ZROBILI? - zajęczał a ja się zaśmiałem. Spojrzałem na brata. Paplał już znów o jakichś elementach filmu. Wstałem więc, złapałem go za ramiona, podniosłem i wykopałem za drzwi. Zatrzasnąłem je, ignorując głośne "EJ" po drugiej stronie. Felix patrzył tylko na mnie rozbawiony. 
- Czemu go wykopałeś? Wolę jego od ciebie - skwitował a ja spojrzałem na niego z "ani mi się waż" i mordem w oczach. Pstryknąłem go w czoło, co go jeszcze bardziej rozbawiło.
- Przez jego uwagi nie mogłem się skupić - mruknąłem, rzucając się na łóżku.
- Michael, gadasz na filmach z trzy razy więcej od niego - zauważył uśmiechnięty a ja prychnąłem. Odpowiedział mi wybuch śmiechu. 
- Nie wiem, kto jest bardziej upierdliwy, ty czy oni - westchnąłem. Felix zaczął bawić się moimi włosami.
- Nie mam zielonego pojęcia co ty robiłeś z tamtymi chłopakami, których przyprowadzałeś, że aż tak cię sprawdzają - zaśmiał się. Moja twarz momentalnie zrobiła się czerwona.
- Oczywiście, że nic! - wyjęczałem. Pochylił się nade mną.
- Niewinny Mikey, hmm? - spojrzał na mnie niedowierzająco. - No weź, nawet ja mam trochę doświadczenia. Byliśmy na obozie sportowym, duża ilość hormonów i kiepscy opiekunowie. Siedzieli tuż za ścianą, więc musieliśmy być cicho... - nachylił się jeszcze bardziej, tak, że nasze twarze znajdowały się dokładnie naprzeciw siebie. Jego palce w moich włosach nagle stały się cholernie zauważalne. - Ale my byśmy nie musieli - wymamrotał, i po chwili wstał, wyraźnie śmiejąc się z mojego zakłopotania. Czy on na serio...?
- Felixie Wray, jestem tobą wielce rozczarowany! - wykrzyczałem za nim, gdy ten stał już przy drzwiach.
- Widzimy się w szkole - zaśmiał się jeszcze bardziej i wybiegł. Wiedząc, że i tak nic mi to nie da, przykryłem tylko głowę poduszką, czując, że się gotuję.
- Do zobaczenia... - wymamrotałem.

NO FELIKSIO, WYJAŚNIAJ SIĘ, CO TO ZA NIEGODNE ZACHOWANIE CO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz