24 wrz 2017

Od Michaela do Felixa

Po prostu czułem jak dusza ulatuje z mojego ciała.
Nie wiedziałem jakim cudem było to możliwe ale dokładnie tak się czułem. O kurczaczki. Patrzyłem tylko bezwiednie na oddalającego się Felixa z Lilą. Moja mina musiała wyglądać ciekawie. Zwłaszcza, że była doprawiona pięknym odcieniem czerwonego. Słucham głosu Laury, nie rozumiejąc co dokładnie mówi. Poczułem jak ktoś mną trząsa. Odwróciłem się w jej stronę. Ocknąłem się dopiero, gdy ta pacnęła mnie w głowę. Dość mocno. Jęknąłem i spojrzałem na nią z wyrzutem.
- Mikey, cholero, żyj - wyjęczała a ja przekrzywiłem głowę.
- Czy on mnie właśnie...? - spytałem nim zrzuciłem przypadkiem plastikowy widelec ze stołu. Moje spojrzenie wylądowało na moim talerzu, a na twarzy pojawił się wyraz wysokiego skonfundowania.
- Felix Wray pocałował cię w policzek - zapiszczała, a ja milczałem. Szturchnęła mnie jeszcze raz.
- Znów się zawiesiłeś? - spytała wsadzając mi palec w policzek.
- Lauro...? - spytałem niemrawym głosem. Przekrzywiła głowę patrząc na mnie pytająco.
- Co robi kaktus w mojej sałatce? - zdziwiłem się.
***
Po lekcjach (z których nic nie pamiętałem) przeszedłem się do mojej szafki, żeby zabrać książki. Gdy wrzucałem do torby zeszyt od matematyki, poczułem i zobaczyłem ręce obejmujące mnie w pasie oraz ciepłą masę przylegającą do moich pleców.
- Mikaeru-senpaii? Notice meee~ - usłyszałem przesadnie uroczy głosik i jęknąłem z rozpaczy. Moje policzki już były całe czerwone. Strzepnąłem z siebie dłonie Felixa i odwróciłem się do niego przodem. Stał niebezpiecznie blisko i sądząc po uśmiechu kwitnącym na jego twarzy to także zamierzał wykorzystać przeciwko mnie. Zanim zdążył, wyślizgnąłem się szybko, zatrzasnąłem szafkę i zacząłem iść dalej, nie zważając na śmiech chłopaka za mną.
- Stój no, już nie będę - podbiegł do mnie rozbawiony. Z mieszanymi uczuciami zatrzymałem się i spojrzałem na chłopaka. Jego włosy znów były roztrzepane, więc automatycznie, tak samo jak Laurze, poprawiłem je. Spojrzał na mnie, przybierając oczy szczeniaczka.
- Miałem nadzieję, że pójdziemy gdzieś dzisiaj razem, nie mam dzisiaj treningu - powiedział, patrząc mi prosto w oczy. Nieważne, jak bardzo kusząco brzmiała ta propozycja, musiał pokręcić głową, na nie. Widząc smutną minę Felixa, szybko zacząłem się wyjaśniać.
- Tym razem ja mam trening. A raczej próbę - powiedziałem, czując, że na moją twarz mimowolnie wpływa uśmiech. - Pamiętasz jak wspominałem, że mam przesłuchanie w piątek? - spytałem a Feliksio pokiwał główką.
- Dostałem się - uśmiechnąłem się szeroko, najszerzej jak tylko mogłem, zwłaszcza, że widziałem, że Felix też się uśmiecha.
- Gratulacje - powiedział i stanął na palcach by zapleść ramiona na mojej szyi i mnie przytulić. Oddałem szybko uścisk. Byłem z siebie dumny. Długo ćwiczyłem, więc przynajmniej teraz miałem okazję się wykazać. Felix przytrzymał mnie jeszcze chwilę i odsunął się żeby potargać mi włosy.
- Jaka sztuka? Kiedy jest? - zadał dwa szybkie pytania.
- "Les Sylphides". Wystawiamy ją niedługo przed zakończeniem roku - odpowiedziałem, ignorując rękę Felixa w moich włosach i dziwne spojrzenia otaczających nas ludzi. Chłopak na powrót przybrał smutną minę.
- To już kompletnie nie będziesz miał dla mnie czasu? - zapytał, bardzo smutnym głosikiem. Miałem ochotę stamtąd uciec, czując, że w mojej torbie, pojawia się jakaś dodatkowa waga. Nie chciałem sprawdzać, czy to kaktus, czy jakieś inne zielsko. Zdjąłem jego łapkę z mojej głowy i ścisnąłem ją.
- Jakiś z pewnością się znajdzie - powiedziałem i puściłem jego dłoń. Ten natomiast łatwo się nie poddał i zaraz złapał ją z powrotem.
- Rezerwuję sobie ciebie na weekendy - powiedział z poważną miną a ja przewróciłem oczyma. Jeszcze nie wiedział o czterogodzinnych próbach w niedziele. Popacałem go po główce. Chwilami przypominał małego kotka.
- Muszę już iść... To do zobaczenia niedługo? - uśmiechnąłem się serdecznie. Pokiwał głową. Przytulił mnie jeszcze raz i zaczął iść w przeciwną stronę. Zostawił mnie przerażonego. Dlaczego? Wydawało mi się, że słyszałem coś na wzór "nawet nie wiesz jak niedługo".
***
Byliśmy w trakcie pierwszej części, gdy wykonując podstawowe asemblé gdy potknąłem się. Nic kompletnie się nie stało, ale najprawdopodobniej wyglądało gdyż usłyszałem przerażony głos Felixa. Co on tu robił...?

Feliksiu, tłumacz się znowu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz