15 wrz 2017

Od Williama do Elli

- Dean! Mopsie! Gdzie mam to położyć? - krzyknąłem do mężczyzny. Trzymałem w ramionach dziwne, metalowe pudło. Patrząc na cały zgromadzony już arsenał mężczyzny nie chciałem dowiadywać się co jest w środku, najprawdopodobniej jakieś wymyślne granaty. Dean po cichu licząc coś wskazał mi miejsce, w którym ustawiłem pudło. Poczekałem aż skończy matematykę.
- Czy to wszystko rzeczywiście jest potrzebne? - zapytałem, wskazując na całą broń.
- Jeśli chcesz przeżyć, to tak. Twój mały sztylecik nie zatrzyma całej watahy wilkołaków - mruknął a ja pokiwałem głową. Rozejrzałem się znów po tym małym miejscu. Był to niewielki domek, z dala od innych zabudowań. Dość mądre, jeśli miałby wylecieć w powietrze, to przynajmniej oszczędzimy cywilów.
- Jak ty to znalazłeś? - spytałem znów a Dean tylko na mnie spojrzał. Znałem to spojrzenie. Tak samo na mnie zerkał gdy spytałem jak domyślił się, że jestem półbogiem. Sekrety łowcy. Okej, okej, łapię. Mały naiwny Willie nie powinien znać takich ogroomnych tajemnic. Zabrałem się za wypakowywanie jednego z bezpieczniejszych pudeł. Gdy my przygotowywaliśmy miejsce Ella pracowała a Basil siedział w jej mieszkaniu. Trudno mi powiedzieć coś na temat tego chłopaka. Nie był w nawet w ćwierci tak sympatyczny jak jego siostra. Przez większość czasu chciało mu się przyłożyć w twarz. Ale jednak chciałem mu pomóc. Prawdopodobnie jestem masochistą, reszta też, skoro się na to zgodziła. Ale mając przed oczyma Ellę, wtedy w tamtej dziurze, tuż przed pojawieniem się Cale'a... Nie pozwolę, żeby to się znów powtórzyło.
- Co sądzisz o tym wszystkim? - spytałem go. Został pominięty w procesie planowania tego wszystkiego, więc chciałem się dowiedzieć co siedzi w jego głowie.
- A co mam sądzić? - spojrzał na mnie z przekrzywioną głową.
- Ogólnie. Czy jesteś zły za tą całą akcję? - zapytałem a Dean się zaśmiał.
- Trochę byłem na początku. Ale taka moja praca - uśmiechnął się do mnie.
- Myślisz, że nam się uda, panie profesjonalisto? - odpowiedziałem uśmiechem.
- Co ty. Wszyscy zginiemy. Jak nie chcesz umrzeć jako prawiczek to lepiej wracaj do mieszkania Elli - zażartował a ja poczułem jak moje policzki zrobiły się czerwone. Dean wiedział, że rozwiązaliśmy nasze problemy z Ellą, ale nie wiedział w jaki sposób. Widząc moją reakcję przystanął na chwilę.
- Czy wy...? NIE GADAJ? JUŻ? KIEDY? - spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami. Przyłożyłem dłoń do twarzy. Już nawet czubki moich uszu były czerwone. Tamto nadal było dla mnie jedno wielką abstrakcją.
- Wow - podsumował jednym słowem i potargał moje włosy. - Jestem z ciebie dumny stary. Ale jak ją skrzywdzisz to cię zamorduję - powiedział poważnie.
- Ona zrobi to pierwsza - skwitowałem. Dean wzruszył ramionami z uśmiechem. Drzwi po chwili się otworzyły a my staliśmy w pełnej gotowości. Do środka wmaszerowała Ella z Basilem tuptającym u jej boku.
- Czy wy oszaleliście? - spytałem. - Ktoś mógł was zobaczyć i cały plan pójdzie się ciućkać! - krzyknąłem a Ella tylko pacnęła mnie po głowie.
- Skończyłam pracę, odespałam, nudziło mi się. Jego wrzuciłam do bagażnika - powiedziała i wnioskując po minie Basila nie wiedziałem czy nie mówiła poważnie. Dean spojrzał tylko na nich zmęczony.
- Widzę, że nieźle się tutaj urządzacie - powiedział Basil. Ella podała nam reklamówkę z dwoma butelkami wody i dwoma preclami. Wziąłem ją z wdzięcznością, jeden z zestawów podając Deanowi. Usiedliśmy wszyscy na pustych już pudłach.
- Jak skończymy przerwę pomagacie nam wszystko ustawiać. Żaden z napastników nie przeżyje jak skończymy - uśmiechnął się paskudnie mężczyzna. - Została tylko jedna kwestia do przedyskutowania. Coś rodem ze Scooby Doo. Przynęta - westchnął, przetaczając wzrokiem po obecnych. Wszyscy siedzieliśmy cicho przez chwilę.
- To chyba oczywiste. Najlepsza będzie Ella. Jest mała i sprytna - mruknął Basil, a ja już po sekundzie stałem przed nim trzymając w pięści jego koszulkę.
- Jak chcesz zatrzymać całe żebra, lepiej nie pieprz takich głupot - wysyczałem z nienawiścią w głosie. Nie dam skrzywdzić Elli. Nie wystawię jej na niebezpieczeństwo. I tak już za bardzo się poświęca.
- Will. Puść go i siadaj - usłyszałem głos kobiety zza moich pleców. Brzmiał przerażająco. Obejrzałem się. Kobieta stała za mną z miną mówiącą, żeby uciekać.
- Cazzo di puttane! Pensi che non posso farlo io stesso. Il cazzo suo cazzo di cazzo ti porterebbe a cazzo nel tuo cazzo cazzo! - zbulwersowała się. Miny Deana i Basila mówiły tylko jedno. To nie było zbyt grzeczne.

Ella? Will już się boi, możesz nim pomiatać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz