21 paź 2017

Od Michaela do Felixa

Siedziałem na trybunach zestresowany, ściskając mocno dłonie Laury, patrząc z zafascynowaniem na taflę lodowiska. Gdy wczoraj postanowiłem, że pójdę oglądać Felixa, nie sądziłem, że to będzie... Takie. Tak Michael, wspaniały dobór słów, gratulacje. Właśnie skończyło się coś, co Laura nazywała "programem krótkim". Nie ukrywam, że wielkiej wiedzy o łyżwiarstwie nie miał. Śledziłem chłopca wzrokiem gdy rozmawiał z Lilą, jak podbiegł do jakiegoś mężczyzny, który siedział wcale nie tak daleko od niego, na trybunach. Oglądałem ich wymianę zdań z nieukrywanym zainteresowaniem. Czy to możliwe, że to był ojciec Felixa? Biła od niego taka zdystansowana aura. Siedziałem tam z przekrzywioną główką. W pewnym momencie chłopiec zaczął się wycofywać, a ja zrozumiałem dlaczego, zerkając na Lilę i słuchając zapowiedzi. Felix chyba mnie dostrzegł, bo biegnąc gdzieś wysłał buziaka w moją stronę. Uśmiechnąłem się nieśmiało i udawałem, że go łapię. Chryste, jaki ja byłem okropny. Z tym samym uśmiechem obserwowałem jak brunet wyjeżdża na lód. Muzyka rozpoczęła się, a ja od razu się cały w niej zanurzyłem. Patrzyłem na płynne ruchy tamtej dwójki i... Znów brakowało mi słów, by opisać to co widziałem. Zachwyt? Podziw? Serce kołatało mi jak szalone, wszystko wywołane tym co chłopiec robił na lodzie. Czy ktoś czasem się czuł, patrząc tak na mój taniec? Chryste, miałem nadzieję, że tak. To, jak piękne to było... Nie mogłem uwierzyć, że mój chło... Przyjaciel był tak utalentowany. Czy ja właśnie pomyślałem o Felixie, jako o moim chłopaku? Nie mogłem uwierzyć w to jak naiwny byłem. Wszystko we mnie krzyczało. Dlatego kompletnie nie zareagowałem, kiedy Laura zaczęła mnie popychać, mrucząc coś o pomocy Lili. Schodziłem w stronę lodowiska, kompletnie nie mogąc oderwać oczu od pary znajdującej się na nim. Zanim zdążyłem się opanować w mojej dłoni tkwił bukiet gerber. Ostatnie takty melodii budowały napięcie i... Cisza. Felix stał tam, cały zmęczony, spocony, piękny, zachwycający. Lila mnie tam ciągnęła a wszystko co widziałem, to ten piękny mężczyzna przede mną. Który już po chwili był w moich ramionach a ja ściskałem go najmocniej jak tylko potrafiłem. W tej chwili? Był dla mnie cennym skarbem, którego nie chciałem nikomu oddawać.
***
Trzeci raz sprawdziłem telefon. Było dwa dni po zawodach, a ja ciągle czułem niedosyt. Brakowało mi kontaktu z chłopcem, ale sam bałem się go kolejny raz zainicjować. Zrezygnowany odrzuciłem telefon. Nie na długo, gdyż po sekundzie zadzwonił z powiadomieniem a ja rzuciłem się na niego z szybciej bijącym sercem. Zmarszczyłem brwi, widząc powiadomienie ze snapchata.
"I'mgayfor_you chciałby dodać cię do znajomych" przeczytałem i przewróciłwm oczyma, czując jak kąciki jego ust mimowolnie się podnoszą. To Felix, to stuprocentowy Felix. Odblokował szybko urządzenie i dodał go do znajomych, czekając na rozwój sytuacji. Po sekundzie telefon zawibrował a on już patrzył na zdjęcie Felixa z zezem i podpisem "Czekałeś?". Zaśmiałem się tylko, a mój wzrok przykuł kubeczek po zupce chińskiej obok mojego łóżka. Głupi pomysł pojawił się w mojej głowie, gdy zobaczyłem nazwę "Instant noodles". Wziąłem opakowanie w dłoń i zrobiłem mu zdjęcie, dodając podpis: "Oczywiście. A teraz - send noodles" i dorysowałem jeszcze serduszko. Wysłałem to do nowego kontaktu i czekałem cierpliwie. Gdy zauważyłem, że Felix dostał zdjęcie a nie odpowiadał, zaniepokoiłem się. Czy zrobiłem coś nie tak? Odetchnąłem z ulgą, gdy zobaczyłem powiadomienie o kolejnym zdjęciu wysłanym przez chłopca. Minutę później, moj telefon upadł na podłogę w akompaniamencie głośnego trzasku i odgłosu robienia zrzutu ekranu. Czy Felix właśnie wysłał mu.... Damn. 

Felixu? Wiem, rak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz