28 paź 2017

Od Timma do Megan

Wbiegłem między kamienicę. Wypity wcześniej alkohol jakby wyostrzył mi lekko zmysły. Od razu w oczy rzuciła mi się kobieta umorusana krwią oraz ciało dzieciaka. Cały się spiąłem, na wypadek gdybym musiał interweniować siłą. Wyglądało to na klasyczne morderstwo, lecz i tak muszę wszystko obejrzeć, pozory często mylą. Podszedłem do kobiety, jej dłonie drgały, a po twarzy spływały pojedyncze łzy mieszając się z krwią, miała ranę na policzku. Zmarszczyłem brwi, przecież to była ta kobieta z baru, która zwracała się do mnie "dorde".
- Jest pani zatrzymana - wypaliłem dość nienaturalnie, starając się nie powiedzieć "frau".
- Ale..ale - zaczęła.
- Wytłumaczy się pani na komendzie - powiedziałem teraz nieco bardziej opanowany. Złapałem ją za ramię. Drugą ręką chwyciłem telefon i wybrałem numer. Wezwałem policję oraz karetkę. Nie wiedziałem czy być cicho, czy coś powiedzieć.
- Ja nic nie zrobiłam! - zaprotestowała.
- Chciałbym w to wierzyć, frau - mruknąłem - Lecz nie mogę.
Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Wzruszyłem delikatnie ramionami. Zwróciłem wzrok ku ciału dziecka. Dlaczego akurat ten chłopiec? Muszę go dokładniej zbadać. Oczekiwaliśmy w milczeniu.Wodziłem wzrokiem po otoczeniu, ściany budynków i mury. Jakoś nie za bardzo mi się to wszystko łączyło. Powodem mogłaby być chęć zemsty na kimkolwiek, tylko to mi pasowało. Z zamyśleń wyrwał mnie głos kolegów z pracy, odprowadziłem podejrzaną do radiowozu i szybkim krokiem ruszyłem ku martwemu. Ukucnąłem przy nim. Na oko miał mniej więcej 13-15 lat, przynajmniej z rysów twarzy, całkiem wysoki, ostre zęby i szeroko rozwarta szczęka. Przetarłem własny policzek dłonią. Wstałem, dziś nie zajmuję się zwłokami, tym bardziej nadnaturalnymi. Wsiadłem do policyjnego samochodu i jakiś facet w mundurze spytał tylko czy na pewno chcę jechać na komisariat. Przytaknąłem, wolałem sam przesłuchać znajomą mi kobietę. Ruszyliśmy, zaczęliśmy mijać miejskie światła.
~~*~~~~*~~
Usiadłem na siedzeniu i cicho westchnąłem. Zaraz ją tu wprowadzą, zacząłem obracać szklankę z wodą w dłoniach. Nie spałem już dość długo, byłem cholernie zmęczony. Lecz coś jeszcze cichutko mówiło "żyj", lecz było duszone przez chęć zniknięcia. Wielka potrzeba czegoś co mogłoby mnie zabić. Usłyszałem skrzypnięcie, kobieta została przyprowadzona. Wcześniej odkryliśmy u niej inny rany, które zostały opatrzone, teraz można było zająć się przesłuchaniem.
- Więc dlaczego to zrobiłaś? - zapytałem beznamiętnie.
Milczała przez chwilę.
- Widziałeś ciało, więc powinieneś wywnioskować - odpowiedziała.
- Broniłaś się, frau? - zadałem kolejne pytanie.
- Tak - pokiwała głową.
- Mhm - zamyśliłem się.
Zazwyczaj nie jestem taki, lecz dziś może już chciałem to szybciej załatwić? Albo po prostu pomóc tej kobiecie, sam nie wiem, resztki jakichkolwiek uczuć mieszają się we mnie i nie potrafię już niczego rozróżnić. Wziąłem łyk wody i odstawiłem szklankę.
- Opiszesz mi jak to wszystko wyglądało? - zapytałem.
Wlepiłem wzrok w biały stolik, który nas dzielił. Wróciłem myślami do Szwajcarii, ciekawe jak czuje się moja matka...ma już swoje lata, ale mam nadzieję, że trzyma się dobrze. Może powinienem kiedyś tam wrócić, tylko na krótki czas...sprawdzić jak się wszystko ma, ale to by było bardzo bolesne, nie wiem. Uniosłem wzrok na kobietę i uniosłem pytająco brew.



Frau Megan? Wybacz, mam brak weny! :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz