1 lis 2017

Od Jamesa do Koyori

               Spojrzałem na dziewczynę lekko zdziwiony. Parą? Znamy się ledwie kilka godzin. A poza tym ja na nic nie wyrażałem zgody. Zresztą nie powinno się najpierw lepiej jakoś poznać czy coś? Przecież powinny być jakieś zasady postępowania.
- Słucham? – tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić. – Ja wiem, że jestem rozchwytywany, ale może najpierw jakieś spotkanie zapoznawcze?
Koyori wyglądała, jakby się miała zaraz zapaść pod ziemię. Muszę przyznać, że czułem się podobnie, choć starałem się to choć trochę zamaskować. No raczej nie codziennie słyszy się tekst „Od teraz jesteśmy parą”, tak, jakby się mówiło „Dziś będzie pochmurno”.
- Co? Nie! Nie to miałam na myśli. Znaczy… To dla lekarza. Nie powiedziałby mi inaczej, kiedy wyjdziesz stąd. Musiałam powiedzieć, że jesteśmy razem, aby dostać jakiekolwiek informacje.
Westchnąłem, lekko się rozluźniając.
- Rozumiem. W każdym bądź razie dziękuję. Ta informacja uratowała mi życie.
- Doprawdy?
Spojrzałem na nią lekko skonsternowany. I wtedy mnie olśniło.
- Wielce jestem rad, iż mogę podziękować tak szlachetnej i walecznej damie, jak ty, za to, iż uratowała moje życie. Moje najszczersze podziękowania. – uśmiechnąłem się zadziornie.
- Ty tak na serio? – Koyori patrzyła na mnie, jakbym już do reszty oszalał.
- Cóż… na to wygląda. Siostra mówi, że często jestem denerwujący, kiedy tak robię. Chyba ma rację. – zaśmiałem się – Ale teraz tak na poważnie. Naprawdę jestem ci wdzięczny za to, że wtedy przybyłaś. Gdyby nie ty, pewnie nie leżałbym teraz w tym cholernym szpitalu żywy.
Na policzki dziewczyny wypłynął lekki rumieniec.
- Nie masz za co dziękować.
- Mam. Co powiesz na małe spotkanie, kiedy już mnie stąd wypuszczą? Jak już powiedziałem, przyda się małe spotkanie zapoznawcze. – uśmiechnąłem się szeroko.
- Och…ja…
- Świetnie. W takim razie jesteśmy umówieni. Będziemy w kontakcie. – powiedziałem, już lekko rozbawiony tą sytuacją. Przyznam, że już od dawna nie miałem tak dobrego humoru – O. I może jakbyś nie miała co robić jutro, to może byś tu przyszła? Nie chcę tutaj leżeć jak ten kretyn cały dzień i nic nie robić. Oszaleję prędzej.
Uśmiechnąłem się słodko, mając nadzieję, że chociaż trochę przekonam dziewczynę do tego wszystkiego. Prawda jest taka, że naprawdę nie chciałem przebywać tutaj sam. Szpitale zawsze mi się źle kojarzyły. Z miejscem złych informacji, miejscem, gdzie ludzie walczą o życie i nie zawsze tę walkę wygrywają. Mam nieprzyjemne wspomnienia właśnie związane ze szpitalami. Są rzeczy, które medycyna ludzi nie potrafi zrozumieć i wyleczyć. I właśnie to mnie przeraża.

Koyori?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz