Pociągnęłam pędzelkiem jeszcze kilka razy. Ilja kolejny raz zmarszczył nosek, niczym króliczek.
- Czy to konieczne? - spytał, patrząc na mnie z pewną wątpliwością w oczach.
- Już prawie kończę - uciszyłam go, nakładając jeszcze trochę brązowej farby na pędzelek i rozprowadzając ją po twarzy chłopaka. Widząc efekt, uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Perfekcyjnie - zaśmiałam się wesoło, odrzucając włosy do tyłu. Ilja tylko podniósł brew pytająco.
- Czy ja chcę to widzieć? - spytał podejrzliwie. Przeszłam za fotel i stanęłam za nim, obracając go razem z meblem w kierunku lustra. Teoretycznie, nie powinnam się tam odbić, ale voila! Byliśmy tam oboje, przebrani - ja za wampira, ona za wilkołaka. Pisnęłam z podekscytowania.
- Wyglądamy kompletnie jak Bella i Jacob ze Zmierzchu - podskoczyłam radośnie. Widać, że chłopak nadal był wobec tego bardzo sceptyczny, ale uśmiechnął się widząc moje szczęście. Potargałam jego włosy z podobnym uśmiechem.
- Więc, przypomnij mi po co to robimy? - wstał z fotela.
- Żeby zdobyć słodycze, duuuh! - zaśmiałam się, biegnąc po kurtkę. Zdjęłam kurtkę Ilji z wieszaka i rzuciłam mu. Po chwili wyciągałam go z mieszkania, trzymając dwa koszyczki w kształcie dyni. Gdy zamknął drzwi, podałam mu jeden z nich.
- Chodźmy! - rzuciłam i pobiegłam dalej, chichocząc szalenie. Parę osób patrzyło za nami z uśmiechami. Poczułam jak Ilja ciąga mnie za rękaw.
- Annie... - mruknął. Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytająco. Wskazał na jakieś dziecko przebrane za ducha.
- Czemu tamta dziewczynka ma na sobie prześcieradło? - spytał przekrzywiając główkę, jak to zwykle on. Zaśmiałam się tylko.
- Jest przebrana za ducha - wytłumaczyłam mu z uśmiechem. Pokiwał głową i wskazał na jakąś kobietę, która z kolei wyglądała jak zombie.
- A czemu tamta pani jest taka brzydka? - zapytał a ja uciszyłam go szybko spanikowana. Nie chciałam, żeby pomyślała, że ją obrażamy.
- Pani udaje, że jest zombie - powiedziałam cicho. Pokiwał głową, kompletnie nie zauważając, co zrobił i zaczął iść dalej. Przekręciłam oczyma i pociągnęłam go w stronę pierwszego domu. Zapukałam i stanęłam uśmiechając się uprzejmie. Ilja tylko obserwował sytuację. Drzwi otworzyły się ukazując mężczyznę, tuż po 40. Uświadomiłam sobie, że znam go - wielokrotnie widywałam go na komisariacie policji. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Dzień dobry, panie Fynch! - przywitałam go radośnie. - Cukierek albo psikus! - zawołałam entuzjastycznie się. Mężczyzna podniósł brew, rozbawiony, patrząc na mnie i na Ilję.
- Nie jesteście trochę za starzy? - zaśmiał się, sięgając po cukierki.
- Na słodycze nie można być za starym - wystawiłam język rozbawiona i wyciągając koszyczek przed siebie, a także sięgając po koszyczek Ilji. Podziękowałam ładnie i pożegnałam się gdy pan Fynch zajął się przybyłą grupką dzieci. Uśmiechnęłam się i zaczęłam prowadzić Ilję dalej. Zatrzymaliśmy się dopiero gdy stanął przed nami mały chłopiec przebrany za wilkołaka.
- Pan też jest wilkołakiem! - wykrzyknął, zainteresowany. Ilja zmarszczył brwi.
- Skąd wiesz? - popatrzył na chłopca groźnie a dziecko się roześmiało. Szturchnęłam chłopaka łokciem.
- A, racja - uśmiechnął się niezręcznie i kucnął przed chłopcem.
- Jestem wilkołakiem. A ty jesteś moją alfą, najgroźniejszym wilkiem, który przewodzi wszystkim - uśmiechnął się zadziornie. Dziecko spojrzała na niego zafascynowane.
- Czyli jak ja zacznę wyć to ty też? - spytało zabawnie. Ilja pokiwał tylko głową. Po chwili zwijałam się już na ziemi ze śmiechu, gdy tamta dwójka zaczęła wyć, jak najprawdziwsze wilkołaki. Gdy przestali wyciągnęłam garść cukierków z koszyczka i dałam chłopcu, odciągając mojego chłopaka, zanim się przemieni, żeby ucieszyć chłopca. Po chwili ZNÓW poczułam ciągnięcie za rękaw. Odwróciłam się by zobaczyć Ilję podnoszącego swój koszyk lekko. Wystawił język, figlarnie.
- Cukierek albo psikus - rzucił a ja stanęłam w miejscu. Brakowało mi słów, tak zupełnie.
- Psikus. Wracamy do mieszkania, raz dwa! - odpowiedziałam, ciągnąc go z powrotem z diabelskim uśmiechem pod nosem. W sumie, od dłuższego czasu chciałam zatopić swoje sztuczne zęby w jego szyi.
Wybaczcie, musiałam po prostu napisać końcówkę! Happy (late) halloween, folks!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz