7 gru 2017

Od Timma do Megan

- Potwory? - uniosłem delikatnie brwi. Usiadłem na krześle i spojrzałem na kobietę. Wiedziałem o nadnaturalnych i łowcach w San Lizele, niestety mi przypadła rola zwykłego człowieka, a może i dobrze, że nie jestem nikim nadzwyczajnym? - Wiesz...powiedziałaś, że się broniłaś, w co wierzę niemal całkowicie. Tylko wytłumacz mi...po co było Ci tyle broni?
- Kwestia zawodowa - odpowiedziała.
- Mhm - odburknąłem - Posiedzisz tu trochę, ja idę jeszcze coś zobaczyć  i w miarę szybko uzupełnić papiery - uniosłem brwi.
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do jednego z kolegów.
- Wypuścimy ją - rzekłem spokojnie.
- Jak to? - spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Będziemy ją obserwować, zdaje mi się, że inni też są w to zamieszani, chociażby jej słowa nasuwają mi pewne wnioski - ruszyłem do gabinetu.
Gdy w końcu zasiadałem przy biurku przygotowałem odpowiednie arkusze, pochwyciłem długopis i zacząłem wszystko uzupełniać. Zatrzymywałem się co jakiś czas by upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu, niewyspanie dawało się we znaki, przeciągle ziewnąłem. Spieszyłem się, lecz wprawa nie pozwalała na pomyłkę czy niedociągnięcie. Uniosłem wzroku ku tykającemu zegarowi. Było już dość późno, a ja skończyłem, zajęło mi to chyba z ponad pół godziny? Szybkim wzrokiem przekroczyłem próg pomieszczenia i powróciłem do pokoju, gdzie siedziała kobieta. Oparłem się o framugę drzwi.
- Cóż...jesteś póki co wolna - wzruszyłem ramionami i wskazałem ręką wyjście.
- Naprawdę? - byłą najwyraźniej zdziwiona.
- Tak - podrapałem się po brodzie.
Dziewczyna wstała, wyminęła mnie, odeszła. Postałem tak jeszcze chwilę i zacząłem się zbierać. Pożegnałem się z kolegami, w krótkim czasie byłem już w drodze do własnego domu. Nagle mój telefon zadzwonił.
- Cholera...kto? - odebrałem.
- Timm...gdzie teraz jesteś? - usłyszałem głos jednego ze współpracowników.
- Niedaleko własnego mieszkania - odburknąłem niezadowolony.
- Mamy kolejne ciało - padł komunikat.
- Zajmijcie się tym, ja zaraz padnę - rozłączyłem się.
Jedno ciało i od razu dzwonią, jakby potrzebowali mnie do wszystkiego, cholera by to. Po za tym...teraz miałem niemalże stu procentową pewność, że zrobił to ktoś inny niż przesłuchiwana. Było nawet chłodno. Na około mnie panowała cisza, powoli dochodziłem do swego upragnionego celu, gdy nagle usłyszałem jakiś brzdęk. Odwróciłem się oraz rozejrzałem marszcząc brwi.



Megan? Wybacz, że musiałaś tyle czekać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz