11 maj 2018

Od Alexa do Louise

Ułożyłem swoje dłonie na ramionach Lou.
- Hej, przecież tu dla ciebie jestem, racja? I tak siedzimy w tym razem - przytuliłem ją i zakołysałem nami na boki. Kochałem ją najmocniej na świecie. Nasze życie znacznie się uspokoiło. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Było w każdym razie lepiej. Kobietę którą trzymałem w ramionach darzyłem wdzięcznością, chociażby za każdy dzień pełen szczęścia lub wszystkie te gesty na przestrzeni trwania naszej relacji. Westchnąłem cicho, czekało mnie dużo roboty z obróbką zdjęć. Miałem wrażenie, że za mało czasu poświęcam dla Lou, Luke'a oraz Brooklyn, na dodatek ostatnio moje zarobki znacznie spadły, a nie mogłem pozwolić sobie na nowe aparaty czy też obiektywy, chyba potrzebowałem czegoś bardziej na stałe. Wieczór sprawiał, że niebo stawało się coraz ciemniejsze, a księżyc świecił pomiędzy chmurami. Nagle do naszych uszu dobiegł stłumiony grzmot, burza była jeszcze daleko, ale się zbliżała. Miałem nadzieję, że dzieci ją prześpią. Chwyciłem dłoń ukochanej oraz zaprowadziłem ją do sypialni. Położyliśmy się razem na łóżku, objąłem kobietę ramieniem.
- Jak myślisz? Powinienem zmienić pracę? - zwróciłem głowę w stronę partnerki.
- Dlaczego pytasz? - spojrzała na mnie.
- Sądzę, że za mało poświęcam wam czasu, a nawet zbyt mało zarabiam.
- A przynosi Ci to szczęście?
- Czy ja wiem...niekoniecznie, lubię fotografować tylko niektóre rzeczy - cmoknąłem ją w policzek.
Przypomniały mi się zdjęcia z dnia oświadczyn. Dla mnie piękne i niepowtarzalne, a Louise narzekała, że źle na nich wyszła! Co było nieprawdą. Jest najśliczniejsza na świecie. Wlepiłem wzrok w sufit, czułem spokój? Tak, to było to. Przymknąłem lekko oczy, moja ukochana...ach, tyle razem przeszliśmy. Próbowała nawet kiedyś robić zdjęcia, są chyba do teraz na komputerze. Postanowiłem, że jutro poprzeglądam stare foldery, moglibyśmy razem powspominać, przecież po to fotografuję, by uchwycić chwile, które będzie można dokładnie odtworzy spoglądając tylko na zdjęcie. Grzmoty były coraz głośniejsze. Przytuliłem mocniej kobietę.
- Jeśli jesteś zmęczona to sam zajmę się bliźniakami, a ty się prześpij - mruknąłem.
- Alex... - zaczęła.
Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Otworzyłem gwałtownie oczy.
- Poczekaj tu - burknąłem oraz wstałem, oczywiście niechętnie.
Podszedłem do drzwi, znów rozległ się ten dźwięk - puk puk. Uchyliłem drzwi, a w nich stał zmoknięty mężczyzna. Serce zabiło mi mocniej, cholera jasna, co on tu robił.
- Witaj...kumplu - na twarz faceta wbiegł chytry uśmiech.
Zmarszczyłem brwi oraz mocniej zacisnąłem rękę na drzwiach.


Louise?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz