25 lip 2018

Event - Od Cigno/Umilty - Event, część 2, grupa pierwsza

Spojrzałem na osoby, które znalazły się w tym samym miejscu, co ja. Kojarzyłem tylko niewielką część z nich. Po aurach zebranych rozpoznałem wśród nich demona, anielicę i Łowcę. Co do rasy drugiego chłopaka oraz mówczyni nie miałem pewności. Ta zmierzyła wzrokiem naszą piątkę, jakby podobnie jak ja chciała wiedzieć z kim ma do czynienia. Pewnie tak też było.
- Nawet nie wiecie, jak wdzięczna jestem wam za to, że się pojawiliście. Naprawdę. Szczerze mówiąc bałam się, że będę musiała robić to wszystko sama. Byłoby to trudne, ale dałabym radę. Tak myślę. - po tych słowach nastąpiła chwila przerwy. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i kontynuowała.
- Sprawa ma się tak, pewien angielski książę Logan Caroll na podstawie jakichś super skomplikowanych działań obliczył, że jeśli w pewnych ważnych momentach historycznych wprowadzi daną zmianę, teraz byłby władcą chyba z połowy świata. Może i tak, ale działanie to utworzyłoby ogromną dziurę w czasoprzestrzeni, która z czasem, według moich przewidywań w ciągu trzech miesięcy, wessałaby do środka Ziemię. Jednym słowem, apokalipsa. Dlatego też zebrałam was tutaj, żebyśmy spróbowali coś z tym zrobić. - mówczyni spróbowała chyba się uśmiechnąć, co nie wyszło jej najlepiej, ale w końcu liczą się chęci.
- Każde z grup dostanie po cztery kule, otwierające przejścia do następnego czasu. Jedyne co musicie z nią zrobić, to rzucić na ziemię. Są już zaprogramowane tak, żeby zaprowadzić was do odpowiedniej chwili w historii. Ale pierwszą rzeczą, jaką musimy zrobić po znalezieniu się w przeszłości, jest znalezienie odpowiedniego stroju. Jeśli będziemy odstawać od innych albo oskarżą nas o konszachty z czarną magią, albo wystraszymy szpiegów Carolla. - dziewczyna zamilkła i spojrzała na nas, jakby chciała przypomnieć sobie coś ważnego.
- Będziemy podzieleni na dwie grupy trzyosobowe. Każda z grup dostanie sześć postaci historycznych, których historii musimy przypilnować. Wysłannicy Carolla niekoniecznie muszą je zaatakować, ale na pewno były one przez nich sprawdzane. - po tych słowach jedna z toreb została przekazana anielicy, a druga - demonowi. Przez chwilę zawiesiłem na nim wzrok. Czy na pewno jest tutaj po to, żeby nam pomóc? Demony zazwyczaj jeśli udzielają się w podobnych do tej sprawach, to tylko dlatego, żeby przerwać nudne oraz monotoniczne życie i móc się zabawić cudzym kosztem. Nie twierdzę jednak, że nie mogę być w błędzie. Przyjrzałem się bardziej jego twarzy, rozpoznając znanego mi detektywa. Wciąż pamiętając nasze pierwsze spotkanie, uznałem, że lepiej dam sobie spokój z tym swoim wewnętrznym monologiem, przez którego długo miałem ochotę spalić się ze wstydu lub zapaść pod ziemię. Spuściłem wzrok czerwony jak burak.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos znalezionej przez nas dziewczyny. Skupiłem więc na niej swoją uwagę.
- W środku znajdują się kule, trochę pieniędzy i kartki z informacjami odnośnie postaci. W pierwszej grupie jest Auraya, Cigno i Eligiusz. Macie Aleksandra Wielkiego, Lutra, Napoleona, Da Vinci, Waszyngtona i Kopernika. Nie bójcie się o języki, o ile nie zgubicie torby powinna działać trochę jak tłumacz. W drugiej jestem ja, Ruvik i James. My z kolei zajmiemy się Cezarem, Wiktorią Hanowerską, Kolumbem, Einsteinem, Ludwikiem XIV i Hitlerem.
- Hitlerem? Tym Hitlerem? - odezwał się ktoś z tyłu. Mnie bardziej jednak ciekawiło, skąd ta osoba zna nasze imiona.
- Tsa. Był dosyć ważny, co nie? Czy nam się to podoba, czy nie, musimy uratować mu to niemieckie dupsko. - odpowiedziała niejaka Harriet. Dziewczyna wyciągnęła przed siebie rękę i wyraźnie się skupiła. Jej dłoń po chwili otoczyła fioletowo-niebieska mgiełka, która wystrzeliła do przodu i utworzyła portal. Przypominał on niewielkie jeziorko, unoszące się pionowo w powietrzu. Kałużę, w której można było dostrzec rozmyte budowle, charakterystyczne dla czasów antycznych. Obok został utworzony przez Harriet drugi portal o podobnym obrazie w swoim wnętrzu.
- To co? Ahoj, przygodo! - zawołała dziewczyna i wskoczyła do pierwszego portalu. Jej dwuosobowa grupa ruszyła za nią. Odprowadziłem demona smutnym, a jednocześnie wystraszonym wzrokiem. Nie byłem pewny, czy dam sobie radę. A on był jedyną osobą, którą znałem. Nasze spojrzenia się spotkały. Detektyw zatrzymał się przed portalem. Niepewnie postawiłem pierwsze kroki w jego kierunku, by następnie przyspieszyć. Uczepiłem się jego ramienia.
- Dasz sobie radę. - mruknął młodzieniec. Przytuliłem się do demona, ryzykując, że albo mnie znienawidzi, albo zabije. Ruvik poczochrał moje włosy. Uniosłem na niego wzrok, gdy skończył.
- Uważaj na siebie. - wymamrotałem, po czym wsunąłem dłoń pod swoją koszulę i wyrwałem jedno ze swoich piór. Wsunąłem je do ręki detektywa.
Odprowadziłem demona wzrokiem. Nawet, gdy zniknął w wnętrzu portalu, wciąż wpatrywałem się w kolorową tarczę.
- Skończyłeś już, Romeo? - zapytała zniecierpliwiona Auraya.
- Przepraszam. - odparłem, wracając do swojej grupy. Razem przeszliśmy przez przeznaczony dla nas portal.
***
Zapewne każdy z nas poczuł gorąco, spowodowane promieniami słońca. Rozejrzeliśmy się po dookoła, by co nieco dowiedzieć się o naszym położeniu. W odległości kilkudziesięciu metrów udało nam się dostrzec skromną budowlę, obok której suszyło się pranie.
- Musimy zdobyć te ubrania. - zadecydował Łowca.
- Ale kradzież jest zła... - zacząłem nerwowo miętosić koniec swojej koszuli.
- Musimy je mieć.
- Nie będę okradał, tym bardziej ubogich!
- Halo, mamy mamonę. - mruknęła dziewczyna.
- A widzisz tu sklep? I jak mamy je kupić niezauważeni? Te ciuchy wzbudzą podejrzenia.
-... To na golasa? - szepnąłem niepewnie.


< Auraya? Eligiusz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz