15 lip 2018

'Now I'm letting go, I make my own choice, bitch I run this show, so leave the lights on'

KONTAKT: Howrse: Aleksa2003 || Gmail: lexie.black01@gmail.com
Nick na czacie: Louise

Harriet Claire Grayson

21 lat ¦ Kobieta ¦ Nieczłowiek
Głos: Maia Mitchell 
Opis:

I wanna be a bottle blonde
I don't know why but I feel conned
I wanna be an idle teen
I wish I hadn't been so clean 

"Panie i panowie! Przed wami najważniejszy występ tego wieczoru, którego, gwarantuję, nie zapomnicie do końca swojego życia! Ja, Hayley, właściciel Hayley's Circus, przedstawiam wam fantastycznych Latających Graysonów!'.
Światła przygasają znacznie, a półmrok wypełniają jedynie cztery stróżki światła nakierowanego na każdego z członków rodziny cyrkowej rodziny Graysonów. Pierwszy zaczyna John, pewnie chwytając pałeczkę trapezu i spoglądając ukradkiem na żonę, jak miał w zwyczaju robić przed rozpoczęciem. W odpowiednim momencie puszcza się zawieszonego pręta, by wykonać salto w powietrzu i chwycić się kolejnego. Tłum wiwatuje, nie wiadomo jednak czy to ukłon w stronę dokazującego w powietrzu mężczyzny, czy dla jego urokliwej żony - Mary, która również rozpoczęła swoją część przedstawienia. Bez najmniejszego strachu w oczach wypuszcza z rąk pałeczkę, by zaraz potem zostać złapaną przez silne dłonie Johna. Oboje uśmiechają się promiennie, spoglądając na szykującego się do skoku dwunastoletniego Richarda. Zamiera on jednak w pół kroku, kiedy do jego - oraz setek innych uszu, dociera głośny zgrzyt luzującego się umocowania trapezu. Młody chłopak, w geście desperacji, wyciąga dłonie ku rodzicom, decydując się na wykonanie skoku, który, w jego uwarunkowanej emocjami i strachem przed stratą opinii, mógłby uratować Mary i Johna przed nieuniknioną śmiercią. W porę za materiał stroju chwyta go niespełna dziesięcioletnia Harriet, która, przeczuwając nadchodzącą tragedię, wtula się w ubranie starszego brata, przyciskając już mokrą od łez twarz do jego klatki piersiowej. W międzyczasie rozlega się jakby zduszony krzyk tłumu, kiedy ciała małżeństwa opadają ku dołowi, by sekundę później zderzyć się z wysypanym piaskiem podłożem cyrkowym. Widownia siedzi w bezruchu, czekając w martwej ciszy na reakcję właściciela cyrku, przerażona okropieństwem, które właśnie rozegrało się przed nimi. Prawdziwa tragedia rozgrywa się jednak na górze, gdzie wciąż na wpół siedzi, na wpół leży przytulona do siebie para dzieciaków, łkających w swoich objęciach i powtarzających sobie wzajemnie, że wszystko będzie dobrze. Pierwszy łzy ociera Dick, podrywając swoją młodszą siostrę ku górze i zdecydowanie nakazując jej zejść z podwyższenia na dół. 'Gdy już zejdziesz z drabiny, patrz tylko na mnie, Harry. Wszystko będzie dobrze', próbuje podnieść na duchu najmłodszą latorośl Graysonów, jednak jego głos brzmi tak słabo i żałośnie, że jego pomoc kończy się na samych chęciach. Harriet próbuje jednak wymusić nieznaczny uśmiech i potakuje. Kiedy jej stopy dotykają piaszczystego gruntu, przywiera do brata, ściskając go w panice i kolejny raz tego dnia zanosząc się szlochem.
'Wszystko będzie dobrze'? To tylko bajka dla naprawdę naiwnych dzieci.
'Przestań, Richard, mam się dobrze', warknięcie, wzrok spuszczony na podłogę, skulone ramiona. Postawa zupełnie przecząca słowom, toteż szesnastolatek podchodzi do stojącej przed nagrobkiem Graysonów siostry i z widoczną niezręcznością, obejmuje ją ramionami. Ta, z ledwo ukrywanym zaskoczeniem, wtula się w przemoczony od deszczu płaszcz brata, podobnie jak zrobiła to cztery lata temu. 'Nie musisz być w porządku, ja też przez długi czas miałem problem z doprowadzeniem się do warii'. Harriet parska krótko, próbując zdusić uśmiech cisnący się na jej bardziej pochmurną niż londyńskie niebo twarz. 'Wiesz dobrze, że nie ma takiego słowa, Richard' odpowiada ona, odsuwając się od chłopaka i przez chwilę gładząc miejsce, gdzie przed chwilą znajdowała się jej głowa. 'Wygląda na to, że Wayne dobrze cię wychowuje', dodaje po chwili wahania, na wpół żartobliwie, na wpół poważnie. Dick wystawia ramię, by siostra mogła go za nie złapać, odpowiadając dopiero po długiej chwili przerwy, z nikłym uśmiechem na ustach.
'To nasi rodzice dobrze mnie wychowali. Byliby dumni, widząc, że trzymamy się razem'.


I wanna stay inside all day
I want the world to go away
I want blood, guts and chocolate cake
I wanna be a real fake

Mówią, że utrata rodzica to ogromna trauma dla dziecka i drastyczna zmiana w życiu. Więc co ma powiedzieć dziesięciolatka, na oczach której zginęli oboje, matka i ojciec? Najczęściej było to sztywne, niechętne 'tak, tęsknię za nimi, ale jest coraz lepiej'. Po incydencie w cyrku Harriet mimowolnie odpycha od siebie ludzi, którym zależy na pomocy dziewczynie. Nie potrafi tego powstrzymać, robi to całkowicie bezwiednie. Nieświadomie otacza się ogromną, trudną do przebicia ścianą, zbudowaną z materiału twardszego od betonu - albo legendarnego vibranium. Jednocześnie ciągnie ją do ludzi, ma nadzieję na poznanie osób, dla których będzie mogła oddać swoje serce i którzy ogrzeją jego zamarzniętą dotąd powłokę. Właśnie ta mieszanka spowodowała sporą ilość niezbyt... uhm, dobrych znajomości. Trudno jednak poznać przyzwoitych ludzi w obskurnym barze w dzielnicy niecieszącej się najlepszą opinią w 'normalnych' częściach miasta. Niemniej Harriet ignoruje cichy głosik piszczący z tyłu jej głowy, nawiązując kontakty z 'podejrzanymi typami'. I nie, ci ludzie nie są na tyle wytrwali, by przebić się przez barierę, jaką otoczyła się dziewczyna. Po prostu nawiązywanie z nimi jakichkolwiek opartych na podłożu emocjonalnym relacji jest praktycznie niemożliwe. A same znajomości służą jedynie zaspokajaniu typowo ludzkiej potrzeby towarzystwa.
Richard wielokrotnie musiał pilnować swojej młodszej siostry, kiedy ta wracała ledwo żywa z imprezy, wymiotując za każdym zakrętem albo odbierać ją z miejsc, w których dziewczyna nawet nie wiedziała jakim cudem się znalazła. W wielu sprawach Harriet niemal bez cienia sprzeciwu słucha poleceń brata, jednak tutaj wydaje się traktować Dicka jakby ten był powietrzem. Może nie do końca, chwilowo stosuje się do poleceń chłopaka, później szybko wracając do starych nawyków. Nie pomogło ograniczanie funduszy, groźby odwykiem, nawet propozycja zabrania siostry ze sobą z powrotem do Ameryki.
Osoba spędzająca z Harriet sporo czasu bez problemu mogłaby nazwać ją dziewczyną o spokojnej osobowości, wyważonej, bez konkretnych ukierunkowań. I to tak naprawdę ujmuje cały charakter dziewczyny. Wesoła czy poważna? Przez większość czasu zachowuje kamienną twarz, czasami uzupełnioną nieznacznym, uprzejmym uśmiechem, za którym nie kryje się nawet iskierka szczerej życzliwości. Nie chodzi jednak zasmucona albo chłodna, po prostu w chwili śmierci rodziców jej umiejętność czerpania radości z tych maluczkich, pozornie niemających znaczenie rzeczy zwyczajnie zniknęła. Jednak jeśli ktoś potrafi do niej dotrzeć i poruszyć wrażliwą strunę w jej sercu - oczywiście metaforycznie - pozna młodą Grayson od całkiem innej strony. Jako niepewnie uśmiechającą się dziewczynę, która tęskni za utraconym, beztroskim dzieciństwem i która wbrew pozorom nie jest wcale taka gburowata, za jaką można by ją wziąć na początku.
Zdecydowanie nie należy do grona osób głupich. Podobnie jak jej brat jest naprawdę inteligentna, co doskonale widać na przykładzie jej edukacji: informacje chłonie jak gąbka, szybko je zapamiętuje i nie ma problemów z łączeniem faktów. Co nie znaczy, że nie zdarza się jej się zachować bezmyślnie albo zrobić coś źle, błędy są chyba najbardziej ludzką rzeczą. W sprawach naukowych radzi sobie naprawdę nieźle, jednak takie zwykłe ludzkie zachowania pozostają dla niej tajemnicą.
Nieznajomym okazuje bardzo chłodną uprzejmość. Nikt nie mógłby powiedzieć, że jest złośliwa albo nieprzyjemna. Uśmiecha się w ich kierunku, wita się, mówi 'dziękuję', ale wprawny obserwator dostrzeże, jak bardzo wymuszone są te działania.
Po drugie, rzeczą, w której zazwyczaj mylą się inni, to pewność siebie Harriet. Większość osób, wnioskując z jej uniesionego podbródka, prostej postawy i tego chłodnego, lekko kpiącego spojrzenia, uważa ją za osobę śmiałą, a czasami nawet zarozumiałą. Jednakże jest to dość dalekie od prawdy, bowiem ta brawura, o którą się ją osądza, jest jedynie maską ułatwiającą jej normalne funkcjonowanie i pomagającą zdobyć szacunek innych. Osoby nadzorujące jej wychowanie wpajały dorastającej dziewczynie, że taka postawa gwarantuje jej, że nie zostanie zlekceważona i ludzie zaczną brać ją na poważnie, a nie jako przedstawicielkę 'słabszej płci'.
Kolejną cechą Harriet jest jej samowystarczalność - albo raczej jej uwielbienie poczucia bycia samodzielną. Dziewczyna nienawidzi czuć, że jest od kogokolwiek zależna. Większość rzeczy woli załatwiać na własną rękę aniżeli poprzez współpracę. Gniecie ją wtedy poczucie własnej słabości, jak traktuje to, że potrzebuje czyjejś pomocy. To dość destrukcyjna cecha, aczkolwiek dość mocno wrośnięta w usposobienie dziewczyny. To tak jakby ktoś wmawiał dziecku od urodzenia, że psy są złe. Dzieciak będzie żył w przekonaniu, że tak właśnie jest i nawet nie spróbuje się przekonać, czy zwierzę rzeczywiście by je skrzywdziło lub nie. Nie pomogłyby nawet wskazówki innych ludzi, bowiem wpojone zasady są dużo ważniejsze od zdania reszty. Niemniej wykazuje się też szlachetnością i uczciwością, jeśli chodzi o przysługi. Zawsze rzetelnie rozlicza się ze swoich długów, odwdzięczając się osobie, która wcześniej jej pomogła. Sama oczekuje od innych tego samego i pewnie też z tego powodu czuje odrazę do ludzi, którzy nie mają do tej zasady żadnego szacunku i np. uratowanie życia traktują jako darmowy prezent, olewając darczyńcę.
Harriet jest osobą odznaczającą się ogromną ciekawością. Jeśli coś ją zainteresuje, potrafi zrobić prawie wszystko, żeby dowiedzieć się o tej rzeczy, osobie lub sytuacji jak najwięcej i w jak najkrótszym czasie. Rozległe kontakty bardzo ułatwiają jej w tym sprawę. Jednakże panna Grayson  jest również niezwykle taktowna. Nie zapyta nikogo wprost "o tamtego szatyna w zielonej kurtce", ale będzie krążyła dookoła tematu tak dyskretnie, aż ona uzyska potrzebne informacje, a przepytywana osoba nie domyśli się jej zamiarów.


Yeah, I wish I'd been, I wish I'd been, a teen, teen idle
Wish I'd been a prom queen, fighting for the title
Instead of being sixteen and burning up a bible



Bywa uparta, jednak nie przez cały czas. Jeśli intuicja podpowiada jej, że na buncie ma szansę ugrać coś więcej, z pewnością skorzysta z tej szansy, porzucając rolę posłusznej. Wtedy naprawdę trudno zmusić ją do zmiany zdania czy ustąpienia na rzecz kompromisu.
Swoją drobną postawę Harriet nadrabia nie tylko silnym charakterem, ale również odpowiednimi umiejętnościami, które pozwalają jej nadrobić braki w masie i wzroście. Główną pomocą są jej moce. Sama dziewczyna nie ma do końca pewności na czym one polegają, jednak z jej obserwacji wynika, że skupiają się one głównie wokół kontroli energii. Dzięki nim potrafi utworzyć pole siłowe, tarczę, unosić się w powietrzu, a także formować z niej pociski.
Umożliwia jej to też tworzenie portali w czasoprzestrzeni. Dzięki nim może cofać się w czasie lub teleportować do innego miejsca, jednak czynności te pochłaniają ogromną ilość energii. Toteż takie wycieczki są dla Harriet rzadkością.

Szkoliła się pod okiem brata, kiedy ten znajdował czas, by odwiedzić ją w Anglii. Wtedy też zabierał ją nad jezioro, by ćwiczyć z nią - czytaj, zmuszać ją do prawie morderczych treningów, które zawsze kończyły się dzieciątkami siniaków - wszystko, czego on uczył się a Ameryce. Kilka razy skończyło się to wściekłością ze strony Harriet, która, jeszcze nie do końca panując nad swoimi nieludzkimi umiejętnościami, odrzucała Richarda na odległość jakichś trzydziestu metrów. Sama dziewczyna nie kończyła lepiej - więc porzucali plany i wybierali się na hot dogi ze stojącej w pobliżu budki.
Jak przystało na dziecko pary cyrkowców, dziewczyna jest naprawdę wygimnastykowana. Dzięki regularnym ćwiczeniom jej rozciągliwość nie zanikła. Wbrew pozorom umiejętność robienia fikołków i robienia gwiazdy przydaje się, jeśli musisz się obronić przed łowcą.
Kiedyś próbowała nauczyć się grać na pianinie, jednak szybko porzuciła swoje postanowienia - dużo więcej frajdy sprawia jej granie na gitarze. Gdzieś w jej mieszkaniu leży stary, wyraźnie naznaczony czasem instrument. Poza tym w czasie wakacji brała udział w wielu przyspieszonych kursach np. fryzjerskim, kosmetycznym, gastronomicznym albo florystycznym. To pozwoliło jej rozwinąć się wszechstronnie, bez ograniczenia się do jednego, konkretnego kierunku. Nabyte talenty wykorzystuje w życiu codziennym, podczas najzwyklejszych czynności.


The wasted years, the wasted youth
The pretty lies, the ugly truth
And the day has come where I have died
Only to find, I've come alive

Harriet nigdy nie należała do osób wysokich, co niezmiennie wywołuje u niej irytację. Z zazdrością spogląda na wyższe od siebie dziewczyny, które bez większego wysiłku sięgają po znajdujące się na jednej z górnej półek rzeczy, ale w obcasach nie wyglądają jak żyrafy. Chociaż sama nie miała by nic przeciwko, gdyby była nawet zbyt wysoka. Nie może jednak narzekać na swoją figurę, której niejedna dziewczyna mogłaby jej pozazdrościć. Dzięki świetnej przemianie materii Harry może jeść wszystko, na co ma ochotę, nie martwiąc się zagrożeniem dodatkowych kilogramów (dzięki matko naturo!). Gdyby rozłożyć jej sylwetkę na części proste, wyglądałoby to następująco:  ramiona, które nie są ani wąskie, ani szerokie, wcięcie w talii, później niezbyt szerokie biodra przechodzące nie za długie, smukłe nogi zakończone stopami w rozmiarze 36. Jeśli zaś chodzi o szczegóły najłatwiej będzie skupić się najpierw na twarzy młodej Grayson. Jest ona określana najczęściej mianem kwadratowej albo okrągłej. Dziewczyna nieustannie narzeka na swoje pulchne policzki, które stara się jak najskuteczniej zmniejszać przy użyciu makijażu. Aczkolwiek trzeba przyznać, że nadają jej one łagodności i dziecięcego uroku. Pod łukowatymi i  zawsze perfekcyjnie wyregulowanymi brwiami, znajdują się okolone przez wachlarze niezbyt długich, ale gęstych i naturalnie ciemnych rzęs spod których z kolei na świat spoglądają z niepewną życzliwością głębokie, brązowe - według Wikipedii jest to barwa herbaciana - dosyć duże oczy. Są one, zaraz przed ustami, ulubioną częścią ciała Harriet. Te dwie rzeczy określa jako swoje największe atuty. Mówiąc o ustach, są one pełne, ładnie wykrojone, chociaż blade i ta ostatnia cecha nieznacznie psuje efekt pozostałych.
Twarz okalają kosmyki ciemnobrązowych włosów, które opadają miękko na ramiona Harry. Zależnie od dnia są one albo proste, albo lekko pofalowane, aczkolwiek dużo częściej można je spotkać w tej pierwszej formie. Od czasu do czasu dziewczyna związuje je w prosty, wysoki koński ogon, a wolno opadające po bokach kosmyki ładnie wyszczuplają jej twarz.

Stosunki:
Richard Grayson - starszy brat, mimo długoletniej rozłąki - Dicka zaadoptowała rodzina mieszkająca w Nowym Jorku, Harriet została w Londynie, rodzeństwo ma naprawdę dobry kontakt.
Mary i John Grayson - artyści cyrkowi, akrobaci, rodzice Richarda i Harriet, zginęli podczas występu w wyniku zamachu mafiosa Tony'ego Zucco. W chwili ich śmierci dziewczyna miała niecałe dziesięć lat, jej brat dwanaście.
Pupil: Moscow, chociaż trudno nazwać go zwierzęciem Harriet. Dziewczyna opiekuje się nim pod nieobecność starszej sąsiadki, która bardzo często wyjeżdża do rodziny, która nie chce widzieć jej psa - głównie przed alergię dziecka. 
Ciekawostki: 
× ma ogromny lęk wysokości, o czym niezbyt przyjemnie przekonała się podczas odwiedzin u brata, a dokładniej w apartamencie jego adopcyjnego ojca, gdzie z ciekawości wyszła na ogromny, przeszklony taras. Jej reakcja jest łatwa do wyobrażenia. 
× podobnie do swojego brata uwielbia zabawy słowem, stąd też częste, pozorne błędy w jej wypowiedziach, dla przykładu używanie słowa - waria, jako określenie stanu porządku 
× ma lekką obsesję na punkcie zbierania pamiątek z wycieczek, czy wakacji, stąd też ogromna ilość gratów walających się po jej mieszkaniu. Sama Grayson przyznaje, że są one zbędne, ale w życiu nie pozbyłaby się żadnej z nich

I wanna drink until I ache
I wanna make a big mistake
I want blood, guts and an angel cake
I'm gonna puke it anyway

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz